niedziela, 17 kwietnia 2016

9.

- Jestem - krzyknęłam , gdy tylko przekroczyłam framugę drzwi wejściowych .
- Jesteśmy w kuchni !- usłyszałam głos babci, a gdy tylko znalazłam się z pomieszczeniu przez nią wskazanym ujrzałam cała rodzinę , czekająca już tylko na mnie,
 - Nie otworzyliście jeszcze? - spojrzałam na leżąca kopertę.
- Nie - syknęła mama.
- Okej , no więc zróbmy to . - ponagliłam, jednak widząc sceptyczne miny wszystkich dodałam. - Zobaczysz mamo , będzie dobrze.- podeszłam do kobiety i pogładziłam ja po ramieniu, ta jednak uniosła tylko kąciki ust w niepewnym uśmiechu a następnie niechętnie wzięła kopertę i zaczęła ja rozpakowywać.
Po kilku chwilach, na twarzy mojej rodzicielki zauważyliśmy łzy, przez co również babcia zaczęła płakać, w czego efekcie , po twarzy cioci również spłynęło kilka łez. Nie to nie możliwe, żeby wyniki były złe , przecież Jessie mówił , że wszystko idzie ku dobremu, wątpię, żeby okłamał mnie w tak ważnej sprawie, a jeśli na prawdę to zrobił obiecuję, że nigdy mu tego nie wybaczę. Wyrwałam kartkę z rąk mamy po czym zaczęłam lustrować ją wzrokiem, a następnie spojrzałam na nadal z nadzieją patrzących tatę Louisa i wujka.
- Przestańcie do cholery płakać , wyniki są dobre !- krzyknęłam , rzucając się tacie w ramiona, a następnie ściskając Louisa.
- To prawda ? - zwróciła się zapłakana babcia do mamy , na co ta kiwnęła twierdząco głową z uśmiechem , a jej policzki nadal były mokre od łez wzruszenia w przeciwieństwie do cioci i babci , które wyciągnęły pochopne wnioski i przez jakieś dwie minuty lamentowały bez powodu.
Wszyscy nagle poruszeni zaczęli się ściskać i płakać z radości , w tym oczywiście ja i Louis również.
Moja mamusia wygrała.
Wygrała tą cholerną walkę.
Zostanie ze mną . 
***
- Zaraz zaczynamy imprezkę ! Dzwoniłem już do wszystkich - oznajmił Louis zarzucając mi rękę na ramię.
 - Okej - wyszczerzyłam się ku niemu.
- Jadę z Harrym po jakieś procenty - rzuciła Karolina ze śmiechem .
- A tak w ogóle to co będziemy świętować? - zapytał Harry.
Louis spojrzał na mnie wyczekując , że ja im to powiem.
- Zdrowie - wzruszyłam ramionami, po czym oboje z Lou wymieniliśmy się spojrzeniami , a następnie zaczęliśmy się szczerzyć jak idioci.
 - Okej - przytaknął niezbyt usatysfakcjonowany moją odpowiedzią, a następnie zniknął wraz ze swoją dziewczyną z horyzontu.
Po dwóch godzinach sączyłam już jednego drinka za drugim przy muzyce .
- Zagrajmy w coś! - zaproponował Zayn .
- Prawda czy wyzwanie ? - rzucił propozycję Liam.
- Niech będzie - wszyscy się zgodzili, a po chwili usiedliśmy w ogromnym kółku.
Butelka , którą zakręcił Zayn wypadła na Louisa.
- Prawda czy wyzwanie ?
- Prawda - zaśmiał się.
- Hmm czy to prawda, że kiedy byłeś mały hodowałeś w swojej szafie marchewki i codziennie do niej właziłeś, żeby obserwować ja rosną? - zapytał brunet na co Louis strzelił buraka.
- Powiedziałaś im ? - oburzył się,
- Może - poruszyłam ze śmiechem brwiami .- Ciesz się , że nie powiedziałam o robakach w skarpetach - zarechotałam .
- Stul dziób - rzucił mi w twarz poduszką.
- Upss- syknęłam.
- O co chodzi z robakami ? - dopytywał Zayn .
- Twoje pytanie już minęło - burknąl Louis - Teraz moja kolej zakręcił butelką zmieniając temat ze wstydu gdyż wszyscy siedzący pokładali się ze śmiechu. Wieczko wskazało na mnie
- Pytanie czy wyzwanie ? - poruszył brwiami.
- Wyzwanie - wybrałam , wiedząc że w zemście za to czego dowiedzieli się o nim wszyscy przed chwilą, będzie chciał wypomnieć jakąś moją głupotę z dzieciństwa.
- Okej , a więc wejdź na drzewo .
Lęk wysokości ... w zasadzie po części go przezwyciężyłam , ale nadal daje o sobie znać.
- Zabiję - zacisnęłam wargi i posłałam mu mordercze spojrzenie .
Wstałam i zaczęłam kierować się drzwiami tarasowymi do ogrodu .
Niepewnie postawiłam jedną nogę na zagłębieniu w korze , starałam się jedynie nie patrzeć w dół i nim się obejrzałam znalazłam się bardzo wysoko, a przynajmniej moim zdaniem wysoko , usiadłam na gałęzi i spojrzałam na dół, gdzie wszyscy mnie obserwowali , dopiero wtedy uświadamiając sobie
że jestem co najmniej jakieś trzy metry nad nimi . Wtedy zaczęła się panika , nie było mowy , że zejdę, spadłabym i się zabiła.
- Okej , zaliczone . Schodź. - powiedział.
- Nie .
- Aż tak ci tam wygodnie ?- zarechotał.
Właśnie wspięłam się wysoko ponad ziemię uświadamiając wszystkim , że przezwyciężyłam lęk , nie mogłam teraz tak po prostu krzyknąć, że boję się zejść.
- Mam tu świetny widok - rzuciłam do kuzyna entuzjastycznie, a przynajmniej próbowałam udawać entuzjazm.
Prawdą było to , że przed sobą widziałam jedynie gałęzie i dachy okolicznych domów. To zdecydowanie nie były piękne widoki..
- Majka nie wygłupiaj się , schodź i gramy dalej . - ponaglił mnie Harry.
- Nie schodzę. - burknęłam .
- Okej . Przyjdź jak ci się to znudzi - zarechotał Zayn, po czym wszyscy z powrotem zaczęli kierować się do środka.
Jak oni mogli mnie tak zostawić ?
Co ja miałam spać na tym drzewie?
***

Ręka mi zdrętwiała od pół godzinnego trzymania się kurczowo gałęzi .
Rozważałam kilkukrotnie zejście, ale wolałam siedzieć tam niż umrzeć.
Po jakimś czasie usłyszałam jak liście szeleszczą pod czyimiś stopami , przeraziłam się, zwłaszxza ze na podwórku było już ciemno .
- Kto tam jest ? - wybełkotałam .
-To ja - rzucił Naill.
- ohhh- odetchnęłam.- Co jest ?
- Przyszedłem cię stąd ściągnąć.
- Ummm .. nie musisz - powiedziałam jednak nim się obejrzałam chłopak był już na tej samej wysokości co ja .
- Wejdź mi na barana - rozkazał, a ja bez słowa zrobiłam to co mówił zamykając oczy i wtulając twarz w jego plecy, aby nie widzieć wysokości .
- Możesz zejść, jesteśmy na dole - zarechotał.
- Umm skąd ..- zacięłam się.
- Skąd wiedziałem , że sama boisz się zejść ? - domyślił się mojego pytania.
- Tsaa
-Zbyt dobrze cię znam - ponownie się zaśmiał po czym ruszył do środka .
-Yyy, Niall czekaj - zatrzymałam go .
- co ? - uniósł brew ku górze.
- Dzięki - wydukałam .
- W porządku , chodź do środka , bo cała trzęsiesz się z zimna.
Jego zachowanie wcale nie pomaga mi utrzymać postanowienie trzymania się na dystans , zdecydowanie nie pomaga ..


_________________________________________________________
Wena mnie natchnęła, a więc wstawiam jeszcze jeden misiaki :*

3 komentarze:

  1. Jezu ten blog jest cudny czekam na nastepny i zycze duzo weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znów chyba muszę przeprosić za opóźnienie, ale mam totalny brak czasu.
    A więc:
    Co tu dużo mówić, kocham tą historię! ;) Opis pocałunku był nieziemski, odpłynęłam...
    Nadal dużą przewagę ma u Ciebie dialog, ale zdecydowanie piszesz więcej opisów, oby tak dalej :D
    Co do historii to: zabiję Nialla, a potem Majkę, a potem ich pogodzę, mogę? :)
    Pozdrawiam i życzę duuuużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń