piątek, 20 listopada 2015

1.

Promienie słoneczne zaczęły wkradać się przez okno , rażąc przy tym moje oczy. Momentalnie zakryłam twarz poduszką w nadziei na dalszy odpoczynek, jednak przerwały to krzyki dochodzące z kuchni.
Od jakiegoś czasu moi rodzice wiecznie się kłócą , na prawdę nie wiem co się z nimi dzieje, a raczej z moją mamą , bo to ona prowokuje wszystkie konflikty. Zaczyna zachowywać się jak dwudziestolatka. Zastanawiałam się czy to nie jest przypadkiem  przedwczesny kryzys wieku średniego.
Zerwałam się z łóżka , nasunęłam na nogi kapcie i powoli podreptałam na dół.
- Jest sobota, chciałabym odpocząć, a wy mi to uniemożliwiacie. - westchnęłam wyciągając z lodówki mleko i nalewając sobie białą ciecz do szklanki.
- Powiedz to swojej matce , która zamierza iść wieczorem na imprezę ! -krzyknął tata.
- To prawda ? - wybałuszyłam oczy przeszywając mamę wzrokiem.
- Tak , umówiłam się z przyjaciółkami - powiedziała niewzruszona , po czym zniknęła za drzwiami łazienki .
- Chyba jej odbija - westchnęłam.
- Nie chyba tylko raczej na pewno . Idę do pracy . Do wieczora . Jeśli chcesz to możemy wyjść gdzieś na kolację.
- Z chęcią  - cmoknęłam tatę w policzek po czym on wyszedł .
Mówiąc szczerze  moje kontakty z tatą układały się jak nigdy , to dzięki niemu nie wpadłam w totalną paranoję po tych feralnych wakacjach . Mój rodziciel robił wszystko obym tylko nie myślała o Natanie, Louisie czy Niallu. Dałam mu poczuć satysfakcję z tego , że mu się udało , jednak nadal minęło zbyt mało czasu, aby moje rany się zagoiły.
Mama natomiast od jakiegoś miesiąca ma wszystko gdzieś, co jest do niej kompletnie nie podobne. Olewa pracę i wiecznie wpada na  głupie pomysły ze swoimi nowymi koleżankami, które poznała w jakimś pubie.
Zrobiłam sobie śniadanie, którym była kanapka z dżemem po czym z moim posiłkiem ruszyłam na górę . Miałam dobre wyczucie czasu gdyż w momencie otwarcia przeze mnie drzwi , mój telefon leżący na stoliku nocnym zaczął wydobywać z siebie dźwięk. Już z daleka na ekranie było widać zdjęcie Karoliny.
Odłożyłam kanapkę i szklankę z mlekiem , wzięłam do ręki telefon i ległam na łóżko .
- Cześć
- No siema , musimy pogadać . Rodzice nie będą mieli nic przeciwko jeśli do ciebie teraz wpadnę ?
- Zapomniałaś ? Moja matka ma wszystko w dupie ...
- Ohh,- speszyła się - Za chwilę będę  . - powiedziała rozłączając się.
Po nie całych 10 minutach w progu swojego pokoju ujrzałam przyjaciółkę, która momentalnie rzuciła się na mnie , przez co teraz obie leżałyśmy rozłożone jak żaby na liściu.
- Czytałam trochę w necie i to co dzieję się z twoją mamą to może być rzeczywiście kryzys wieku średniego. Co prawda nie ma jeszcze czterdziestki, ale to możliwe.
- Ughhh oby to nie trwało długo , bo mój tata zejdzie przez nią na zawał - oburzyłam się.
- No , ale nie o tym przyszłam ci powiedzieć. - westchnęła.
- To o czym ?- ponagliłam ją.
- Harry jutro do mnie przylatuje - rozentuzjazmowała się .
- To świetnie - przytuliłam ją .
- Tylko wiesz, zaczęły się wakacje i wyjeżdżam do Londynu ... marzę o tym, żebyś ty też pojechała, ale wiem jakie to dla ciebie trudne, mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe..- jej twarz przybrała smutny a zarazem zmieszany wyraz.
- No coś ty , jedź . Harry to twój chłopak, czekałaś na to spotkanie przez kilka miesięcy !- uściskałam ją, choć w środku wszystkie wnętrzności podchodziły mi do gardła.
- Jest coś jeszcze - dziewczyna wyciągnęła z kieszeni jeansów złożoną na cztery części kartkę papieru i podała mi ją.
- Co to ? - zdziwiłam się .
- Przeczytaj . - powiedziała z grobową miną.
Momentalnie rozwinęłam kartkę i zaczęłam lustrować po kolei każdą wydrukowaną na niej literę .
- Przyjęli cię na akademię sztuk pięknych w Londynie ?!- pisnęłam z uśmiechem .
- Tsaa.- wzruszyła niepewnie ramionami .
- Trzeba to uczcić ! - zerwałam  się z miejsca i popędziłam do szafki w której stał nie otwarty jeszcze szampan. Korek momentalnie wystrzelił w powietrze , a my wzniosłyśmy toast .
- Nie chcę cię zostawiać .- przytuliła się do mnie .
- Nie zostawiasz , damy radę . Będziesz tu przylatywać na święta. Przetrwamy to - pogładziłam ją po włosach .
Na prawdę szczerze cieszyłam się z udanych planów mojej przyjaciółki . Szkoda tylko , że ja wciąż stałam w miejscu.
 ***
Ostatnie dni z moją najlepszą przyjaciółką spędziłam na ciągłej zabawie. Codziennie byłyśmy na jakiejś imprezie. Musiałyśmy w kilka dni zrobić wszystko czego nie będziemy mogły zrobić na odległość . Kiedy nadszedł czas wylotu jej i Harrego, punktualnie pojawiłam się na lotnisku razem z Krystianem , aby ich pożegnać .
- Będę za tobą tęsknić - po moim policzku ściekła jedna gorzka łza . Mocno wtuliłam się w przyjaciółkę .
- Ja też - uśmiechnęła się delikatnie .
Stałyśmy tak dobre kilka minut do czasu, aż chłopcy nas nie skarcili .
Oderwałam się od Karoliny , po czym wymieniłam uścisk z Harrym.
- Tęsknimy za tobą Majka - westchnął , na co ja tylko wymusiłam na twarzy delikatny uśmiech .
Prawda była taka, że ja tez tęskniłam, tylko starałam się to kamuflować . To prawda, byłam zraniona, ale na samą myśl tego co przeszłam z tymi ludźmi wzbierało mi się na łzy . Przywiązałam się do nich , do wspólnego spędzania wieczorów, żartów z Zaynem , imprez, spontanicznych pomysłów .
Zdaję sobie sprawę , że to już nie wróci, choćbym się starała nawet im wybaczyć , to nic już nie będzie tak samo. Wszyscy jesteśmy dojrzalsi ,( no oprócz Zayna, bo rozmawiając z nim czasem przez internet nadal mam wrażenie, że nie przybyło mu za grosz rozumu ) mamy własne życia, a tamta letnia przygoda już się skończyła.
- Wszystko w porządku ? - odezwał się Krystian , kiedy byliśmy już w drodze powrotnej z lotniska .
- Tsaa, po prostu będzie mi jej brakować . - wyjaśniłam
- W sumie to ja też mam ci coś do powiedzenia . - mocniej zacisnął dłonie na kierownicy .
- Proszę tylko nie mów , że ty też wyjeżdżasz ..- wymamrotałam.
- Przykro mi - posłał ku mnie pokrzepiający uśmiech .
- Co ? Ale jak to ? ! - momentalne zaczęłam wypytywać .
- Przyjęli mnie do uczelni w Paryżu , gdzie mieszka moja ciotka .
- Gratulacje  - wymusiłam się na uśmiech .
Cieszyłam się z powodzenia moich przyjaciół , jednak obawa przed całkowitą samotnością brała górę. Jeśli jeszcze niedawno myślałam , że nie może być już gorzej to jednak , może tym razem na prawdę zostaję sama.
- Obiecuję, że codziennie będę dzwonił . - pogładził mnie po ramieniu .
- Okej . - przytaknęłam.
- A ty  ? Przysłali ci jakieś pisma .?
- Dostałam list od jednej z uczelni tu w Gdańsku , nic poza tym . Wiem, że trochę zawaliłam ostatni rok przez to wszystko, ale nie sądziłam , że będzie aż tak źle . W końcu miałam już staż w firmie przyjaciela babci , a tu nic ... W sumie to może dobrze. Gdyby przyjęli mnie do jakiejś ze szkół w Londynie, albo Nowym Jorku nie wyszłoby mi to na dobrze . - wzruszyłam ramionami .
Mój telefon nagle zaczął brzęczeć. Spojrzałam na wyświetlacz i był to tata.
- Cześć , już wracamy z lotniska , zaraz będę w domu - uprzedziłam jego rutynowe pytanie odpowiedzią.
- Maja, jestem w szpitalu . -powiedział.
- Boże tato co ci się stało ? - wydukałam przerażonym głosem.
- Mnie nic, ale mama zasłabła i właśnie wykłóca się, że nic jej nie jest i nie chce zostać na badania. Może ty do niej dotrzesz.
- Zaraz będę . - rozłączyłam się.
Ponagliłam Krystiana , aby zawiózł mnie do szpitala, a kiedy byliśmy już przed budynkiem zapewniłam go , że wszystko jest okej i może jechać do domu, sama natomiast wjechałam windą na odpowiednie piętro, gdzie na samym końcu korytarza ujrzałam tatę
- Jestem - podbiegłam do niego i już po chwili moim oczom ukazała się jego zapłakana twarz . - Tatusiu , co się dzieje ? - chwyciłam jego twarz w dłonie- Chodzi o mamę tak ? Nie martw się przekonam ją - mówiłam do niego , jednak on nie reagował tylko siedział wpatrzony w martwy punkt. Pierwsze co przyszło mi do głowy to to , że tym razem mama musiała przesadzić, powiedzieć mu coś okropnego , Przecież on prawie nigdy nie płacze, no ale nic dziwnego , jeśli od kilku miesięcy mama za każdym razem wystawia jego nerwy na próbę. Wściekła zaczęłam jej szukać . Pobiegłam do łazienki gdzie ją zastałam, jednak nie spodziewałam się takiego widoku jaki ujrzałam . Mama siedziała na ziemi oparta o ścianę i również płakała . Niczego nie rozumiałam . Nie mogłam jednak patrzeć jak moi rodzice cierpią.
- Mamo, proszę nie płacz... pokłóciliście się tak ? - dociekałam . Kobieta machnęła przecząco głową .
- Proszę powiedźcie mi co się dzieje .. - załkałam . Nigdy nie widziałam moich rodziców w takim stanie . Przeraziłam się . Czekałam na jakąś odpowiedź ze strony kobiety jednak ona milczała.
***
Po tym jak rodzice nieco się uspokoili wróciliśmy do domu , jednak od żadnego z nich nie dowiedziałam się co się właściwie między nimi stało . Od godziny siedziałam w swoim pokoju , jednak moje myśli nie dawały mi spokoju. Raptownie zerwałam się z łóżka i pobiegłam do salonu , gdzie siedzieli rodzice głucho wpatrując się w telewizor .
- Nie sądzicie , że mam prawo wiedzieć, co dzieje się w mojej rodzinie ?! - krzyknęłam .
- Usiądź.. - westchnęła mama.
- No słucham ? - ponagliłam ją .
- Nie chcę żadnych badań , nie chcę niczego, bo ja wiem co mi jest. Mam raka . - wypowiedziała jednym tchem
- Nie - nerwowo kręciłam głową - Nie to niemożliwe. Pójdziemy z tobą na chemioterapię.
- Nie słoneczko to niemożliwe.- załkała .
- Nie , to nie może być prawda . Mamo nie .... Wyleczymy cię rozumiesz .
- Kochanie, ja nie chcę już walczyć. To mnie przerasta.
- Poddajesz się ? ! A co ze mną i z tatą, w ogóle się dla ciebie nie liczymy . Zostaliście mi tylko wy . Wszystkich już straciłam a ty co ? ! Tak po prostu oświadczasz mi , że się poddajesz i czekasz na śmierć ? - zaczęłam krzyczeć.
- To nie tak... - spóściła wzrok.
- Tsaa , a mi się wydaje , że jest dokładnie tak jak myślę. Dowiedziałaś się że jesteś chora i zamiast powiedzieć to mi i tacie, ty po prostu postanowiłaś czekać, aż twój stan pogorszy się do tego stopnia, że umrzesz , a w tym czasie nadrobić stracone przeze mnie lata młodości . Wiesz jak się teraz czuję? - z moich policzków zaczęły płynąć łzy .
- Maju, ja robię to dla twojego dobra.
- Uważasz , że patrzenie, jak z mojej matki z każdym dniem ucieka życie jest dla mnie dobre ?
- Po prostu nie chcę , narażać cię na te wszystkie złe wspomnienia..- zakryła dłońmi twarz.
- Nie rozumiem...
- Klinika która zajmuję się moim rodzajem raka jest w Londynie, nie chcę narażać cię na powrót tam, zwłaszcza, że nie ma nawet pewności czy leczenie mi cokolwiek pomoże .
- Cooo ? - wybałuszyłam na nią oczy.
- Nie chcę , żebyś znowu cierpiała, nie zniosę znowu takiego widoku mojej córeczki.
Jedyne co czułam w tamtym momencie to wstyd. Oceniałam moją matkę, każdego dnia ostatniego miesiąca powtarzałam jej jak bardzo jest beznadziejna, jak idiotycznie się zachowuje, a co się okazało? Wolała powoli umierać ze swoim guzem niż narazić mnie na spotkanie z niszczącą mnie przeszłością.
Nie mogłam do tego dopuścić.
- Jaa... przepraszam- mocno się w nią wtuliłam. - Jutro wyjeżdżamy do Londynu. Jesteśmy z tobą . Prawda tato ?
- Prawda - mój ociec posłał mamie pokrzepiający uśmiech , po czym przyciągnął nas obie do siebie i mocno przytulił.

____________________________________________________
No więc jestem z drugą częścią !
Błagam komentujcie i pokażcie, że wciąż jesteście :*
Do następnego !! <3



4 komentarze:

  1. Jak mogłaś?! Poryczałam się przez Ciebie prawie! Ale już mi lepiej :D Cieszę się w sumie z takiego obrotu spraw - oczywiście jeśli matka Majki wyzdrowieje. Mam nadzieję, że Maja i Niall się pogodzą. No i oczywiście Maja przestanie być zła na Louisa i Nathana.
    Życzę ci dużooo weny na kolejne rozdziały tej wspaniałej historii ;*
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za komentarz :* również pozdrawiam <3

      Usuń