piątek, 25 grudnia 2015

Kochani! <3
Wiem , że już trochę zbyt późno na życzenia, ale miałam problem z internetem.
Miałam również wstawić rozdział no , ale wyszło jak wyszło . Wybaczycie? :*
No a więc życzę wam spędzenia tych ostatnich świątecznych chwil w radości z najbliższymi.
Mam nadzieję, że Mikołaj był bogaty i obdarował was wymarzonymi prezentami.
Życzę wam również , żebyście wypoczeli przed ponownym powrotem do szkoły ... no i wszystkiego, wszystkiego co najlepsze . Kocham was bardzo mocno i dziękuję , że ze mną jesteście <3
No to chwalcie się w komentarzach jak mijają święta i jakie prezenciki dostaliście. :*

wtorek, 22 grudnia 2015

5.

Moi kochani!
 Misiaczki, czy wy też jesteście tak podekscytowani tym, że już wolne od szkoły, bo ja po prostu mega. Czuje taki relaksik jak nigdy . dlatego też dodaje rozdzialik, dość krótki, ale jest w nim wyczekiwany przez was wątek , czyli pewne spotkanie . No dobra nie spoileruję już więcej i zapraszam do czytania. Oczywiście przed świętami pojawi się jeszcze rozdział, a ten to po prostu taki bonusik z racji mojego cudownego humoru . Mam nadzieję, że wam się spodoba . 
Przy okazji chcę wam powiedzieć , że mam już zaplanowane dość dokładnie to opowiadanie i liczbę rozdziałów przewiduję do max 20. 
W sumie to nie wiem dlaczego notka jest przed rozdziałem , zazwyczaj jest po, ale byłam taka podekscytowana i po prostu uznałam, że mam wam dużo do powiedzenia, a jak już zaczęłam pisać to tak na prawdę nic sensownego , ale ja mam tak zawsze :p 
Dobra koniec zanudzania, dajcie znać czy wam się rozdział podoba ,a teraz raz, dwa do czytania! :*

________________________________________________________________________
 - Chciałabyś pójść ze mną na nudną imprezę dla snobów i bogaczy ?- zapytał chłopak.
- Nie brzmi to zbyt interesująco - przekomarzałam się.
- Okej, no wiec zacznijmy od nowa. Czy zechciałabyś pójść z lekarzem bufonem na przyjęcie gdzie będzie dużo wykwintnego jedzenia , szampana i przemiłych ludzi rozmawiających ciągle o swoim stanie majątkowym ? Lepiej ? - zapytał.
- O wiele . No dobrze pójdę. - zaśmiałam się - A tak a propo zamierzasz do końca życia wypominać mi tego bufona ? - przewróciłam oczami .
- Czytasz mi w myślach - zarechotał .
- Kiedy jest to przyjęcie ? - dopytywałam.
- Dziś . - westchnął .
- O której ?
- Umm o 19 .
- Dzięki , ze raczyłeś mnie poinformować - powiedziałam z ironią . - Człowieku to jest dokładnie za 2 godziny. ! - wykrzyknęłam.
- A więc na co jeszcze czekasz ?szykuj się, niedługo będę - odparł po czym się rozłączył, a ja zabrałam się za szukanie czegoś odpowiedniego . Zdecydowałam się skomponować swój strój w odcieniach białego i błękitnego , który wyglądał dokładnie tak :
Po przygotowaniu stroju został mi makijaż i fryzura.
Nim się obejrzałam po mieszkaniu rozbrzmiał się dźwięk dzwonka, a w progu stanął Jessie.
- Ślicznie wyglądasz- odparł po czym złożył pocałunek na moim policzku na powitanie.
- Dziękuję - odparłam promiennie się uśmiechając. Dawno nie słyszałam żadnych komplementów od płci przeciwnej , w sumie co się dziwić, gdy przez pierwsze miesiące mojego rozstania z Niallem , moim sprzymierzeńcem został dres.
Pożegnałam się z rodzicami po czym ruszyliśmy do auta chłopaka.
- Mogę cię o coś zapytać ? - powiedziałam niepewnie.
- Jasne - pokrzepiająco uśmiechnął się chłopak .
- Ale obiecujesz , że odpowiesz szczerze, bez owijania w bawełnę ?
- Słowo harcerza - przyłożył rękę do piersi .
- Ej ,, trzymaj ręce na kierownicy ! Chyba nie chcesz nas zabić ! - skarciłam go.
- Okej ,okej .
- Wracając do tematu . Chcę wiedzieć jak bardzo źle jest z moją mamą - ;powiedziałam ,a na twarzy chłopaka początkowo wystąpiła lekka dezorientacja.
- Ummm, to tajemnica lekarska - westchnął.
- Ohhh, Jessie daj spokój .
- Dobra, przecież żartowałem - poruszył brwiami. -Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Jeśli leczenie dalej będzie przebiegać bez powikłań,  za miesiąc twoja mama będzie jak nowo narodzona, a jej wizyty u mnie będą ograniczały się tylko do badań kontrolnych.
- Jejku na prawdę ? - rzuciłam mu się na szyję .
- Ejj ! bo zaraz to przez ciebie spowoduję wypadek- wypiął mi język .
- Ohhh doktorku , wyluzuj - puściłam oczko do Jessiego..
Resztę drogi spędziliśmy na rozmowie na bardziej przyjemne tematy, przez co prawie pół godzinna podróż minęła nam szybko.
- Tak właściwie to dlaczego w ogóle tu jesteś ? - szepnęłam, kiedy byliśmy już przy ogromnych drzwiach prowadzących na salę .
- Można powiedzieć , że mój ojciec jest na bardzo wysokim stanowisku w tym mieście - powiedział nieco niepewnie co jeszcze dodało mu uroku . Był na prawdę skromnym człowiekiem, każdy inny na wszelkie sposoby chwaliłby się swoją inteligencją oraz majątkiem , a on nieco unikał tego tematu.
   Wchodząc Jessie zaczął się witać z wieloma ludźmi , przedstawiając im mnie przy swoim boku , a jedyne co ja musiałam robić to słodko się do tych wszystkich bogaczy uśmiechać.
Przeprosiłam na moment chłopaka po czym podążyłam w kierunku toalety . Weszłam do pomieszczenia, w którym znajdowało się lustro i dwie kabiny , jedna dla kobiet a druga dla mężczyzn. Wyjęłam z torebki szminkę i zaczęłam malować nią moje usta, kiedy w odbiciu lustra zobaczyłam blondyna ..
Stał i wpatrywał się we mnie z początkowym osłupieniem , a kiedy się odwróciłam , jego wargi delikatnie wypowiedziały moje imię . Gdzieś w mojej głowie pojawiły się wytłumaczenia, że to może jakieś cholerne halucynacje tyle razy przecież widziałam jego twarz u zwykłych przechodniów, jednak mrugnęłam raz, drugi , a przede mną nadal stała ta sama dobrze znana mi postać . Za pewne nadal wpatrywałabym się w jego hipnotyzujące tęczówki, gdyby nie przerwał nam tego dźwięk otwieranych drzwi, a następnie głos dziewczyny zwracającej się do blondyna.
- Nialluś wszędzie cię szukałam. Miałeś przecież przedstawić mnie swojej babci . - do moich uszu dobiegł skrzekliwy głos, a kiedy dotarł do mnie również sens słów wypowiedzianych przez długonogą brunetkę, po prostu zabrałam torebkę , wyminęłam chłopaka i wyszłam .
- Coś się stało ? Jesteś strasznie blada - szepnął zmartwiony Jessie.
- Wszystko jest w porządku - posłałam mu sztuczny uśmiech , po czym chłopak poprowadził mnie w stronę bufetu .
Jedyne co miałam teraz w głowie to Horana z tą dziewczyną , byłam pewna , że gdzieś już ją widziałam , tylko początkowo nie mogłam przypomnieć sobie gdzie .
 -Majka - chłopak szturchnął mnie łokciem w żebro .
- Ummm Tak ?
- Pytałem czy chcesz coś do picia- westchnął .
- Ahh przepraszam zamyśliłam się. - wyjaśniłam .
- To on prawda ? - odparł z grobową miną.
- Nie do końca rozumiem o co ci chodzi . - byłam zdezorientowana .
- To ten chłopak ? Twój były , tak ? - wyjaśnił .
- Co ...? Ale.. jak .. Skąd wiedziałeś ? - zaczęłam się jąkać kiedy Jessie wskazał blondyna.
- Od jakiegoś czasu zabijasz go i jego partnerkę wzrokiem , nie trudno się domyślić .
- Aż tak to widać ? - zapytałam na co brunet twierdząco machnął głową w odpowiedzi, a ja zawstydzona starałam się ograniczyć wgapianie w Nialla.
- Jessie na prawdę cię przepraszam , jak zwykle wszystko muszę zepsuć...- głeboko wypuściłam powietrze z ust.
- Nawet tak nie mów, właśnie wszyscy zebrani zazdroszczą mi uroczej, pięknej i zabawnej towarzyszki. Jesteś o niebo lepsza od tej sztucznej modeleczki , która go zabawia , pamiętaj o tym . - szepnął mi do ucha przez co mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Jednak słowo modelka w wypowiedzi chłopaka przykuło moją uwagę , powoli zaczynałam domyślać się skąd kojarzę tą dziewczynę. To ją widziałam wtedy w gazecie z z Niallem opisanych jako parę.
Analizując dokładnie własne myśli miałam ochotę uciec stamtąd jak najdalej, jednak nie mogłam zrobić tego Jessiemu.
Nie pozostawało mi nic innego jak udawać, że się dobrze bawię.
Nie miałam już praktycznie nic do stracenia. I tak przez Nialla wszyscy dowiedzą się, że jesteśmy z rodzicami w Londynie, przez co nie ukryje się przed babcią również przyczyna naszego przyjazdu, jednak, mama zaczyna powoli wracać do zdrowia a więc chociaż tyle dobrze.
-Majka ? Miło cię widzieć promyczku - obok mnie pojawiła się babcia Nialla..
- Mnie panią również- starałam się uśmiechnąć co nie przyszło mi łatwo.
- Wiesz , to dziwne. Widziałam się z twoją babcią wczoraj i nic nie wspomniała o twoim powrocie.- dociekała kobieta.
- Tak, bo jeszcze nie wie. Dopiero co przyjechałam . - skłamałam.
- No cóż, na pewno będzie to dla niej miła niespodzianka. - posłała mi szczery uśmiech gładząc mnie po ramieniu . Kątem oka zauważyłam, że Niall jest zaledwie kilka metrów dalej i lustruje mnie rozmawiającą z jego rodziną wzrokiem dlatego , po prostu zbyłam kobietę kłamstwem , że muszę na do kogoś zadzwonić, po czym odeszłam.
Wzrokiem zaczęłam wypatrywać Jessiego , zauważyłam go na drugim końcu sali zaciekle rozmawiającego z jakimiś dwoma mężczyznami , nie chciałam im przeszkadzać, dlatego postanowiłam wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza, które zdecydowanie dobrze mi zrobi.
Oddaliłam się parę metrów , po czym usiadłam na krawężniku. Nie minęła minuta, a ktoś dołączył do mnie. Odwróciłam się w kierunku osoby i znowu napotkałam niebieskie tęczówki blondyna. Momentalnie odwróciłam wzrok.
- Śledzisz mnie ? - westchnęłam .
- Właściwie to tak - odparł.
- Czego chcesz ? - burknęłam pocierając jednocześnie swoje dłonie o siebie próbując odrobinę choć rozgrzać moje oziębłe ciało . Chłopak widząc to momentalnie zdjął marynarkę i chciał założyć mi ją na ramiona, chcąc zaprotestować spróbowałam wstrzymać jego poczynania dłonią, kiedy nasze ciała się musnęły, a mnie przeszedł dreszcz .
- Nie chcę tej marynarki , poradzę sobie - burknęłam.
- Nie wygłupiaj się, przeziębisz się . - powiedział natarczywie się we mnie wpatrując, przez co kiedy po raz kolejny spróbował zarzucić mi materiał na barki , już nie protestowałam.
- Kiedy wróciłaś ? - odparł .
- Nie cały miesiąc temu - sama nie rozumiałam, po co ja właściwie z nim rozmawiam .
- Ktoś w ogóle wie , że jesteś w Londynie ? - nadal dopytywał . Jego barwa głosu była taka kojąca.
Boże tęskniłam nawet za jego głosem , co ze mną jest nie tak ? W końcu mnie zranił , a ja nadal szaleję na jego punkcie jak idiotka ..
- Tylko Zayn- odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie.- I wolę , żeby tak zostało. - dodałam.
- Ukrywanie się chyba nie jest najlepszym pomysłem . - wydukał , a jego ręka znajdowała się zdecydowanie zbyt blisko mojej , dlatego mimo, że pragnęłam go dotknąć i poczuć choć na moment ten dreszcz, który mi zawsze towarzyszył , to po prostu się odsunęłam.
- Nie pouczaj mnie Niall - wysyczałam .
Nie miał pojęcia , jak zmieniło się moje życie w ciągu roku.... i to w dodatku w głównej mierze przez niego.
Chłopak spojrzał na mnie kątem oka po czym spuścił wzrok .
Atmosfera między nami była na prawdę niezręczna .
- To dla niego tu jesteś prawda ? Dla tego mężczyzny - w jego głosie dało wyczuć się gorycz . Nie powinnam mu się tłumaczyć, wręcz tego nie chciałam , ale kiedy jego oczy spotkały się z moimi po prostu musiałam powiedzieć prawdę , choć chciałam skłamać-wzbudzić w nim zazdrość i sprawić , żeby poczuł się choć odrobinę tak okropnie jak ja , to po prostu nie potrafiłam .
- Nie,  Jessie to tylko znajomy .- wyjaśniłam . - Właściwie dlaczego ci to w ogóle mówię ?Nie powinnam ci się tłumaczyć, zwłaszcza , kiedy ty nadal spotykasz się z tą dziewczyną  , jak jej było na imię Rose  ? - moje tętno przyśpieszyło , a ja byłam na tyle zdenerwowana , że w jednej chwili chciałam wykrzyczeć wszystko . Chciałam plunąć mu w twarz i powiedzieć jak bardzo mnie zranił , jak ciężko mi było i jak bardzo chcę go nienawidzić, ale nie potrafię. Jedyne jednak co powiedziałam to były słowa - Najlepiej będzie, jeśli nie będziemy się więcej widzieć, życzę wam szczęścia Niall . - rzuciłam mu ostatnie przelotne spojrzenie i wróciłam do pomieszczenia .



piątek, 18 grudnia 2015

4 .

Jessie okazał się na prawdę wspaniałym człowiekiem . Ehh zapomniałam wspomnieć. Jessie to ten chłopak na którego wpadłam wychodząc ze szpitala .
Widziałam się z nim kilka razy, jest na prawdę czarujący, jednak nie chcę robić mu żadnych nadziei , dlatego od razu wyjaśniłam mu , że nasza relacja nie może opierać się na żadnych stosunkach damsko- męskich . Moja trauma co do Nialla nadal nie minęła, czasami wydaje mi się, że do końca życia zostanę przez to starą panną, ewentualnie pójdę do zakonu .
Żartowałam, to drugie nie wchodzi w grę.
Dzisiaj cały dzień razem z mamą spędziłyśmy na zakupach . W końcu dostałam moją pierwszą wypłatę.!
Obie potrzebowałyśmy czegoś na poprawę humoru, no a nic nie poprawia kobiecie tak nastroju jak zakupy.
Właśnie robiłyśmy pokaz mody i prezentowałyśmy się w zakupionych przez nas ciuchach, kiedy z mojego telefonu zaczęły rozbrzmiewać się dźwięki.
- Czego chcesz Zaynuś?
- Mi też miło cie słyszeć - odparł z ironią.
- No dobrze wiesz, że i tak cię lubię - przewróciłam oczami.
- Chcę cię zaprosić na kolację .
- Hmm, chyba zapominasz, że dzielisz swój dom z kilkoma innymi osobami, którzy nie wiedzą o moim pobycie tutaj - przypomniałam.
- Ale to będzie kolacja w moim rodzinnym domu. - zaśmiał się.
-No ciekawa jestem jak twoi rodzice zareagują na to , że masz narzeczona , a na rodzinną kolację przyprowadzasz inną dziewczynę - zarechotałam.
- Perrie też będzie . - wyjaśnił.
- Masz mi obiecać , że będzie trzymała buzię na kłódkę okej ? - nie byłam pewna czy, aby dobrze robię.
- Masz to jak w banku . Podeślę ci adres esemesem .
- Okej -odparłam po czym się rozłączyłam. - Mamoo- zaczęłam.
- Tak możesz iść, -odparła ze śmiechem .
- No sama nie wiem nie chcę cię samej zostawiać . - westchnęłam.
- Maju, wiem  że się martwisz, ale ze mną wszystko w porządku , a poza tym tata wraca za jakieś dwie godziny - poruszyła brwiami .
- W takim razie nie mam wyjścia, muszę się zmyć.- zarechotałam, na co kobieta trzasnęła mnie poduszką z irytacją.
Może to zabrzmi dziwnie, ale przez ta chorobę nasza rodzina jest na prawdę zgrana. Dogadywałam się z rodzicami jak nigdy, a oni również stali się lepszym małżeństwem.
Po telefonie od Zayna i zgodzie od mamy zaczęłam szykować się na tą kolację. Nie miałam pojęcia jak się ubrać, w końcu mogło to być zaproszenie na zwykły posiłek , a zarazem wykwintna kolacja. Ostatecznie postawiłam na coś bardziej uniwersalnego, czyli koszulę w odcieniu pudrowego różu i czarne spodnie z wysokim stanem, do tego nasunęłam na nogi białe converse, zgarnęłam torebkę i wyszłam przed blok gdzie czekała już taksówka , którą zamówiła dla mnie mama.
Podałam kierowcy wskazany przez Zayna adres, po czym ruszyliśmy w drogę.
Taksówka zatrzymała się przy ogromnej willi . No tak , w sumie mogłam się tego spodziewać.
Zapukałam do drzwi, które zostały otworzone przez brunetkę, ta piskiem rzuciła mi się na szyję.
- Mi też miło cię widzieć Waliyha, ale zaraz mnie udusisz - odparłam ze śmiechem, po czym dziewczyna oderwała się ode mnie.
- Jeju nawet nie wiesz jak tęskniłam , przecież jak mogłam nie tęsknić skoro jesteś najfajniejsza ze wszystkich znajomych Zayna . Mam ci tyle do opowiedzenia , o jaaa ! - zaczęła z ekscytacją mówić jednym tchem i wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że tęskniłam nawet za tą nieokiełznaną gadułą dlatego nie słuchając jej dalej po prostu tym razem to ja zamknęłam ją w żelaznym uścisku.
- Ooo jesteś już - z oddali usłyszałam głos Zayna, a kiedy się odwróciłam przy jego boku zobaczyłam Perrie , która promiennie się do mnie uśmiechała, momentalnie wpadłam jej w ramiona.
- Cieszę się, że cię widzę- szepnęła.
- Ja również - posłałam jej delikatny uśmiech.
Po przywitaniu ze znajomymi podążyliśmy do jadalni gdzie poznałam rodziców i jeszcze dwie siostry Malika.
Wszyscy wydawali się tacy sympatyczni , zupełne przeciwieństwo Zayna na początku naszej znajomości .
Zaśmiałam się w duchu przypominając sobie spotkanie z Malikiem w samolocie , kiedy to wymalował mi całą twarz i perfidnie się z tego śmiał. Kto by pomyślał, że teraz stanie się moim przyjacielem.
- Majka?
- Tak ?
- Mamy do ciebie pytanie - wyszczerzyła się Perrie.
- Zamieniam się w słuch . -rzuciłam z promiennym uśmiechem.
- Czy zostaniesz świadkiem na naszym ślubie ? - usłyszałam i po prostu nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam tak zaskoczona, że  mnie zamurowało , co moi przyjaciele od razu zauważyli .
- Umm jeśli nie chcesz zrozumiemy - westchnął Zayn .
- Co ? Nie ! Oczywiście , że zostanę świadkiem , po prostu zaskoczyliście mnie tym pytaniem.- powiedziałam po czym ci wyraźnie odetchnęli z ulgą, a następnie zrobiliśmy przytulaska.
Dzięki Waliyhi ta kolacja po prostu nie mogła , być nudna, Dziewczyna rozbawiała wszystkich do tego stopnia , że rozbolały nas brzuchy od śmiechu .
Leząc już w łóżku , przebrana w piżamę z wymalowanym uśmiechem na ustach z  powodu mile spędzonego wieczoru uświadomiłam sobie, że tego potrzebowałam. Dzięki Zaynowi znowu powoli zaczynam otwierać się na świat.
***
Nareszcie miałam dzień wolny od pracy, który postanowiłam poświęcić mamie, dlatego wybrałam się z nią do lekarza i zamierzałam czekać do samego końca jej wizyty, a potem odwieźć ją bezpiecznie do domu, jednak mój dobry humor i entuzjazm , zaczęły znikać, kiedy lekarz spóźniał się już prawie pół godziny. Ciekawa jestem, co by było gdyby ktoś w krytycznym stanie go teraz potrzebował ..
Wściekła czekaniem poszłam do recepcji i po raz trzeci próbowałam dowiedzieć się ile to jeszcze potrwa , jednak jedyne co usłyszałam to "nie wiem" ..
- Kochanie , nie denerwuj się, - odparła mama.
- Jak mam się nie denerwować , kiedy ty jesteś osłabiona i siedzisz tu już tyle czasu czekając na tego cholernego lekarza, a on co ? - burknęłam, po czym zaczęłam krążyć po korytarzu ze zdenerwowania.
- Maja ? Hej , dobrze , że cię widzę, miałem dziś do ciebie dzwonić z pewnym pytaniem - odparł brunet .
- Przepraszam cię , ale nie teraz , jestem trochę zdenerwowana - westchnęłam przestępując z nogi na nogę . Zauważyłam również , że mama idzie w naszym kierunku.
- Coś się stało ?
- Tak, czekam tu prawie 40 minut na tego cholernego lekarza, i nic! Co to musi być za nadęty bufon, żeby spóźniać się tyle do pracy. Rozumiem gdyby to była praca w kawiarni, ale nie lekarz - zaczęłam jednak przerwała mi mama.
- Majka poznaj doktora Donavana . - odparła kobieta , a kiedy dotarły do mnie jej słowa po prostu stanęłam jak słup z grobową miną, niepewnie spojrzałam na chłopaka, którego najwyraźniej rozbawiła ta sytuacja.
- To niemożliwe, jesteś za młody na lekarza - zaprotestowałam.
- No i nie wyglądam na nadętego bufona prawda ? - nabijał się ze mnie.
- Ummm wydaje mi się, że chciałeś mi coś powiedzieć - próbowałam zmienić temat.
- Zadzwonię później , teraz muszę zająć się pacjentką. No wiesz w końcu to nie kawiarnia , tylko poważny zawód- nadal nabijał się z moich wcześniejszych słów, przez co miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Mogłaś mnie ostrzec mamo -  burknęłam z irytacją, na co zarówno chłopak jak i moja rodzicielka wybuchli śmiechem .

____________________________________________________
Witajcie kochani :*
Oto przed wami kolejny rozdział . Koniecznie dajcie znać jak wam się podoba,
Wiem , że ostatnio trochę rzadko bywam na bloggerze, zarówno na swoich blogach jak i obserwowanych przeze mnie, jednak mam nadzieję , że rozumiecie, ta przedświąteczną gorączkę , kiedy masz multum spraw do zrobienia , a czasu brak. A jak tam u was przygotowania do świąt ? ^^

Do następnego :*
kocham was <3


sobota, 5 grudnia 2015

3.

Po zjedzeniu naszych lodów Zayn pobudzony dużą ilością cukru postanowił zrobić coś szalonego.
- Gdzie jedziemy? zapytałam, kiedy chłopak wpakował mnie do samochodu .
- Zobaczysz - poruszył brwiami , a już po chwili brunet zaparkował na jakimś odludziu.
- Gdybym cię nie znała, pomyślałabym, że chcesz mnie uprowadzić i zabić . - podsumowałam znajdując się w całkowitej ciemności.
-Spokojnie Majeczko , chodź za mną - pociągnął mnie za nadgarstek i energicznie ruszył w nieznanym mi kierunku. Ledwo za nim nadążałam. Ten człowiek zdecydowanie nie powinien spożywać cukru .
Po kilku sekundach , zorientowałam się, że stoimy na jakimś wzgórzu, a patrząc w dół , było kilka metrów wysokości od wody.
- Na trzy , cztery. - wyszczerzył się .
 -Nie Zayn, nie ,nie ,nie ! - zaczęłam się cofać .
- Hej , no przecież musisz przezwyciężyć ten lęk wysokości - poklepał mnie po ramieniu.
- Łatwo ci mówić . - burknęłam .
- Obiecuję, że nic ci się nie stanie . Złap mnie za rękę - wystawił ku mnie dłoń , którą już po chwili mocno ścisnęłam z przerażenia - Dobrze, a teraz zamknij oczy i podejdź cztery kroki - niepewnie zrobiłam to co kazał - Trzy... cztery ! - wykrzyknął i nim zdecydowałam się jednak wycofać  spadałam już w dół, Zdołałam tylko wydobyć z siebie okrzyk , a kiedy wylądowałam w wodzie i wypłynęłam na powierzchnię po prostu zaczęłam się cieszyć jak małe dziecko . Udało mi sie ! . Miałam ochotę skakać z radości, w końcu to zrobiłam i nic mi nie jest, żyję  , nie złamałam karku, ani nawet ręki! Otarłam twarz z kropel wody, po czym odwróciłam się w kierunku chłopaka, jednak Zayn się topił , zakrztusił się wodą z przerażoną miną . Próbowałam go podnieść , pomóc mu jakoś, ale był zbyt ciężki. Cała się trzęsłam , starając się utrzymać chłopaka na powierzchni , kiedy on w pewnej chwili po prostu zaczął się śmiać i wtedy zrozumiałam, że się po prostu ze mnie nabija.
-Ty debilu ! Przestraszyłam się- zaczęłam okładać go pięściami .
- Szkoda , że nie widziałaś swojej miny - wybuchł śmiechem , po czym mimo tego , że nadal moje ręce się trzęsły, a moje tętno jeszcze się nie uspokoiło to również zaczęłam się śmiać.
W końcu od tak długiego czasu pierwszy raz na prawdę zapomniałam o smutkach i cieszyłam się jak małe dziecko. W tamtym momencie nie było nikogo, byłam tylko ja Zayn i dobra zabawa.
***
Wpadłam na kogoś, wychodząc ze szpitala. Zapewne już leżałabym na ziemi gdyby nie silne ramiona które mnie przytrzymały.
-Wszystko w porządku ? - usłyszałam męski głos, a kiedy spojrzałam w kierunku dochodzącego dźwięku moim oczom ukazał się bardzo przystojny blondyn.
- Uratowałeś mnie - uśmiechnęłam się, po czym chłopak odwzajemnił ten gest.- Dziękuję.
- To może w ramach rekompensaty dasz się zaprosić na kawę ?
- Nie - westchnęłam , na co chłopak zrobił nieco zdezorientowaną minę . - Nie przepadam za kawą,- zarechotałam- Ale gorąca czekolada będzie okej - puściłam do niego oczko.
- Ohh już się przestraszyłem, że mi odmówisz - odetchnął z ulgą, na co się zaśmiałam.
Wymieniłam się z chłopakiem telefonami po czym, ruszyłam w kierunku pracy.
***
- Hej, stęskniłaś się ? - usłyszałam w słuchawce głos przyjaciółki.
- Cześć, tak ,  ale jestem troszeczkę zajęta. - westchnęłam.
- Oj daj spokój , nie gadałyśmy tyle czasu. - burknęła z niezadowoleniem Karolina.
- Wiem, ale na prawdę nie mam czasu .
- Czy ja dobrze słyszę ? Jesteś w jakiejś restauracji ?
- Można tak powiedzieć.
- Czyli randeczka !
- Co ? Nie - od razu zaprzeczyłam.
- To co tu robisz .?
- Przepraszam , czy można prosić o piwo ? - usłyszałam zniecierpliwiony głos.
- Taak, przepraszam już nalewam - odpowiedziałam - Karolina zaczekaj chwilę.
Obsłużyłam wszystkich klientów , którzy czekali w kolejce po czym ponownie wróciłam do rozmowy z przyjaciółką.
- Ty pracujesz ? - zdziwiła się,
- Tsaaa - westchnęłam.
- Ale dlaczego ?
- Po prostu , potrzebuję się trochę uniezależnić od budżetu rodziców.
- Ohh, no niech ci będzie, ale gdzie ?
- Co gdzie ? - zdziwiłam się
- No gdzie pracujesz głupku ?- zarechotała do słuchawki .
- W kawiarni .- skłamałam .
- No dobrze to nie przeszkadzam ci , zadzwoń później - cmoknęła słuchawkę, po czym się rozłączyła.
Musiałam kłamać . Nikt nie mógł wiedzieć, że jestem w Londynie . Nie chodziło już tu o niefortunne spotkania. Chodziło o moją mamę. Prosiła, aby nikt nie wiedział . Nie chciała użalania się, jeśli jeszcze nic nie jest przesądzone, a tym bardziej nie chciała, żeby babcia się o tym dowiedziała. W końcu po śmierci dziadka pozbierała się i ułożyła swoje życie . Nic dobrego nie przyniosło by jej zamartwianie się. Nie mogłam powiedzieć nikomu, bo wtedy na pewno dotarłoby to do mojej babci . Karolina pisnęłaby coś Harremu, ten Louisowi a tamten z kolei babci .
Mojej sytuacji nie ułatwiały ciągłe telefony. To od Karoliny to od Krystiana, to pytania Zayna . Powoli zaczynałam gubić się w kłamstwach.
Mój telefon zaczął wibrować już chyba trzeci raz z kolei . Powoli się wkurzałam .
- Nie mogę rozmawiać - burknęłam.
- Majka , czekaj !
- Co ? - przewróciłam oczami.
- Chciałem się pożegnać . Gdzie jesteś ? - usłyszałam zmartwiony głos Krystiana.
- Co , ale jak to pożegnać? - zdziwiłam się.
- Dzisiaj wyjeżdżam z Polski. - westchnął. - Byłem u ciebie w domu , ale nikt nie otwierał , na telefon , też się dobijałem , ale linia była zajęta. Dzwoniłem do Karoliny przed chwilą i powiedziała, że pracujesz w jakiejś kawiarni . podaj mi adres to wpadnę. - wyjaśnił.
- Krystian ... ja nie mogę ..- wybełkotałam .
- Czego nie możesz ? - zdziwił się - Wszystko okej ? - w jego głosie dało wyczuć się troskę co jeszcze bardziej mnie przysporzyło o poczucie winy.
- Nie mogę się z tobą pożegnać. Nie ma mnie w domu, nie zdążę dotrzeć przed twoim odlotem .-  westchnęłam.
- Co, ale gdzie jesteś ?
- Ummm, wyjechałam z rodzicami na kilka dni na wakacje . - kolejne kłamstwo wyszło z moich ust
- Dlaczego nic nie wspomniałaś, że wyjeżdżasz?
- Umm to było spontaniczne - zaczęłam coraz płynniej kłamać. - Przykro mi . Powodzenia w Paryżu.
- Tsaa, cześć - burknął .
 Miałam tylko nadzieję, że za kilka dni mojemu przyjacielowi przejdzie na mnie złość i zadzwoni zdać mi relacje ze swojego stażu .
Mam głęboką nadzieje, że tak będzie ....
Bardzo głęboką nadzieję .

___________________________________
Hej misiaki, jest kolejny rozdział , trochę krotki i średnio jestem z niego usatysfakcjonowana, no ale cóż. :D
Jestem mega szczęśliwa, że pod poprzednim rozdziałem pojawiły się dwa anonimowe komentarze co oznacza, że czytają moje fan fiction o dwie osoby więcej niż myślałam . Jestem na prawdę szczęśliwa.  Kocham was <3
Do następnego . :D
Zapraszam was też na mojego drugiego bloga gdzie zapewne jeszcze dziś pojawi się nowy rozdział :*