piątek, 18 września 2015

Rozdział 31

Przez cały kolejny dzień pozwoliłam sobie na wypoczynek. Zaczęłam przeglądać wszystkie portale internetowe począwszy od instagrama kończąc na facebooku . W międzyczasie uświadomiłam sobie , że wyobrażałam sobie wakacje jako totalną klapę, rozpaczanie po stracie chłopaka i przyjaciółki, codzienne kłótnie z babcią i ciągłe siedzenie z nudów na internecie, a jak się okazało pierwszy raz w tym tygodniu trzymam w ręku laptopa, ponieważ nawet nie miałam wcześniej na to czasu. Dodatkowo dogaduję się świetnie z babcią, zyskałam nowych przyjaciół , zakochałam się, odnowiłam kontakty z bratem i odzyskałam najlepszego przyjaciela z dzieciństwa. Czy można aż tak pomylić się co do swojej przyszłości. Jak widać można .
Przeraża mnie tyko fakt rozstania z nimi wszystkimi a szczególnie z Niallem. Wcześniej nie dopuszczałam tego do świadomości, ale teraz gdy leżę i wpatruję się w sufit, a dni lecą jak oszalałe w końcu muszę dopuścić tę myśl do siebie.
- Co się dzieje złotko ?- nawet nie zauważyłam , że od jakiegoś czasu Niall siedzi na fotelu i mi się przypatruje.
- Wiesz.... zastanawiam się jak to będzie , kiedy będę musiała wrócić do Polski .- westchnęłam, a ten momentalnie pojawił się obok mnie 
- Jakoś będziemy musieli sobie poradzić , coś wymyślimy . Ty odwiedzisz nas, my ciebie. Będziesz miała szkołę, my trasy ,  a dziewczyny pracę . Nim się obejrzymy znowu ty i Karolina będziecie tutaj.
-Oby to było takie proste jak o tym teraz mówisz .
- Będzie - pocałował mnie w czoło - A teraz nie martw się o to , Danielle czeka w kuchni, bo trzeba zmienić ci opatrunek . Chodź zaniosę cię. 
- Okej , tylko proszę nie wpuszczaj tych pacanów , bo chyba ich pozabijam jak znowu zaczną komentować moją ranę. 
- Zamkniemy drzwi na klucz . - podniósł mnie . 
- Wiesz Nialluś .. Kocham cie - musnęłam jego usta . 
- Ja ciebie też . 
***
Wieczorem urządziliśmy sobie ognisko . Następnego dnia imprezę , na którą zaprosiliśmy naszych sąsiadów, a jeszcze kolejnego wszyscy udaliśmy się na pieszą wycieczkę po okolicy . Oczywiście przez naszych kochanych chłopców się zgubiliśmy i przez dwie godziny łaziliśmy bezsensownie w kółko, aż w końcu udało nam się z powrotem dotrzeć do naszego tymczasowego miejsca zamieszkania . Wszystkie kalorie spalone podczas wycieczki nadrobiliśmy pizzą i litrami coli , które zamówiliśmy całkowicie wykończeni długą pieszą podróżą.
Nim się obejrzeliśmy tydzień minął i czas było wracać  do babci i Samanthy. 
Spakowaliśmy się , zrobiliśmy porządki i ruszyliśmy w podróż powrotną wieczorem, przez co nad ranem byliśmy już w swoich domach i łóżkach . Ja osobiście mimo, że przespałam całą podróż to po powrocie od razu ległam na łóżko i zatopiłam się w mojej mięciutkiej, pachnącej pościeli.
Okazało się , że chłopcy mają jakiś ważny wywiad gdzieś poza miastem, a więc do wieczora nie ma z nimi  kontaktu . 
Wygląda na to, że ten dzień spędzę w gronie żeńskim . 
Całą piątką czyli ja , Jess, Karola , babcia i Samantha udałyśmy się na ogromne zakupy, zjadłyśmy obiad w restauracji , na deser zamówiłyśmy lody, a po powrocie do domu do samego wieczora grałyśmy w gry i bawiłyśmy się z Sami .
Wieczorem próbowałam dodzwonić się do Natana , jednak miał wyłączony telefon . Wydało mi się dziwne , że dziś nas nie odwiedził dlatego myślałam , że może z Jessicą mieli sprzeczkę ,albo coś z tych rzeczy , jednak kiedy po raz kolejny nie odbierał zaczynałam się martwić . W końcu u chłopaków na pewno nie siedzi, bo są poza miastem, chociaż po głębszym zastanowieniu wydało mi się logiczne gdyby z nimi pojechał w końcu ostatnio nieźle się razem dogadują szczególnie z Louisem . 
Zadzwoniłam więc do niego, ale ten podobnie jak mój przyjaciel nie odbierał. 
Został mi tylko Niall . 
- Cześć kochanie. Już tęsknisz ? - zaśmiał się .
- Hej , tak , ale dzwonię, żeby dowiedzieć się czy jest z wami Natan , 
- Był , ale niedawno wróciliśmy, a więc pojechał do siebie. 
- A Louis ? Czemu nie odbiera telefonu ? 
- Nie wiem , wyszli razem . 
- Okej . - rozłączyłam się. 
Miałam dziwne przeczucie, że coś może być nie tak. Na wszelki wypadek chciałam to sprawdzić. Zamówiłam taksówkę i pojechałam pod adres wynajmowanego przez Natana  mieszkania . Odetchnęłam z ulgą, kiedy ujrzałam ścigacz przyjaciela zaparkowany pod blokiem , a na jego piętrze w oknie palące się światło . Już miałam wysiadać, zapłacić kierowcy i iść  się do klatki schodowej, kiedy zobaczyłam tą dwójkę wychodzącą .
 Natan wsiadł na swój ścigacz , a po chwili Louis też tylko, że na drugi . Skąd on miał ścigacz i dlaczego nie pojedzie do domu po prostu samochodem ? Coś było nie tak Nie miałam innego wyboru,  musiałam ich śledzić . Poprosiłam kierowcę o jechanie za nimi , na szczęście był wieczór i korki szczególnie w tej okolicy nie były duże, więc udało nam się nie zgubić tej dwójki.
Nie wierzyłam własnym oczom, kiedy mój kuzyn i przyjaciel dotarli do swojego celu . Nielegalne wyścigi ? Myślałam , że z tym już koniec, a okazuje się, że Natan mnie oszukał , a na dodatek w to wszystko zamieszany jest Louis. Jakby to ująć serce złamało mi się podwójnie . ręce zaczęły mi się trząść , jednak mimo wszystko zamierzałam być pewna czy  na pewno biorą w tym udział . Jakaś część mnie , chciała wierzyć, że są tu tylko aby popatrzeć. Momentalnie wysiadłam i zaczęłam kierować się w stronę tłumu , jednak zatrzymały mnie krzyki taksówkarza. Przeprosiłam go za nieuwagę , zapłaciłam , po czym on odjechał , a ja z powrotem zaczęłam przeciskać się przez masę ludzi. Wtopiona w tłum zaczęłam obserwować zaistniałą sytuację.


- Kto będzie teraz ? - zapytałam dziewczyny ubranej w top odkrywający jej cały brzuch oraz krótkie spodenki.
- E ty.... z choinki się urwałaś ?! To jest hit sezonu, Natan znowu wchodzi do gry! Będzie ostra jazda - wycedziła żując gumę.
 Nie wierzyłam w to co słyszę .
- Natan nie rób tego ! - krzyczałam, kiedy ten był już na linii startowej , mimo że wiedziałam że mnie nie usłyszy .Zaczęłam przeciskać się na sam początek wrzeszczących , skaczących i dopingujących mu ludzi . Chłopak odwrócił się na moment w stronę tłumu gdzie na samym początku stałam ja . Ze łzami w oczach krzyczałam , aby się wycofał . Chłopak zauważając mnie całkowicie zmienił wyraz twarzy , z jego warg wyczytałam słowo przepraszam , a następnie ruszył. Podbiegłam do Louisa , który stal oparty o swoj sprzęt i gadał z jakimś napakowanym gościem, z masą tatuaży.
- Jak mogliście? ! Wy idioci !- zaczęłam się wydzierać .
 - Maja ? Co ty tu robisz !? - był zdezorientowany.
 - Okłamaliście mnie ! Oboje !- krzyczałam.
- To nie tak .. - zaczął się tłumaczyć, kiedy nagle uslyszeliśmy trzask, a za chwile krzyk .
Widziałam tylko jak Natan sunie po asfalcie.
- Gliny ! - krzyknął ktoś z oddali i wszyscy zaczęli uciekać lub odjeżdżać .
Ja natomiast miałam wszystko gdzieś, najważniejszy wtedy był tylko on , mimo tego co zrobił , podbiegłam do niego , złapałam za jego twarz i zaczęłam krzyczeć.
- Ratunku ! Niech mu któs pomoże ! -cedziłam przez łzy-Proszę .... nie zostawiaj mnie ,- ślęczałam nad jego nie poruszającym się ciałem -  błagam..... Natan odezwij się. Nie możesz mnie zostawić ... - cała się trzęsłam , a każda sekunda patrząc na jego ciało z którego wychodzi życie  dłużyła się jak godzina. Po chwili podbiegł Louis , złapał mnie za ramiona i zaczął odciągać od chłopaka .  Widziałam  przez łzy jak go zabierają do karetki i odjeżdżają na sygnale.

***
- Wszystko będzie dobrze kochanie - Niall objął mnie swoim silnym ramieniem .
- Wiedziałeś , że to zrobią ? - wysyczałam przez łzy .
- Nie miałem pojęcia - mocniej mnie uścisnął.
- Jaa.... ja muszę powiedzieć jego rodzicom .
- Twoja babcia już to zrobiła - kiwnęłam tylko głową na znak zrozumienia, a już po chwili na korytarzu pojawiła się masa ludzi począwszy od roztrzęsionej  Jess kończywszy na Zaynie .
- Przyniosę coś do picia - odparł blondyn wstając , kiedy tylko się oddalił obok na krześle usiadł Louis .
- Maja- zaczął .
- Nie ... nic do mnie nie mów , nie chcę cię słuchać - zaczęłam się trząść od przypływu emocji, chłopak wyciągnął do mnie rękę na co ja automatycznie się odsunęłam.- Nie dotykaj mnie ! - krzyknęłam zrywając się z miejsca i biegnąc jak najdalej od mojego kuzyna .
Jak oni mogli mi to zrobić . Natan obiecywał , a Louis wiedział jakie mam do tego podejście, a mimo to mnie oszukali , dla głupiego wyścigu zniszczyli wszystko co budowaliśmy na nowo od dwóch miesięcy. Zaufałam im po raz drugi a oni przekreślili to od tak . Byłam głupia myśląć , że im na mnie zależy, że po raz kolejny mnie nie zranią. Powinnam od razu trzymać się na dystans po tym jak zawiodłam się na nich pierwszy raz.
- Chodź słoneczko zabiorę cię do domu - powiedziała babcia .
- Nie . nie mogę , muszę tu być, nie zostawię go! - krzyknęłam , kobieta wiedząc że nic nie wskóra powiedziała tylko, że musi zająć się Samanthą i wróci wieczorem . Machnęłam głową na znak zrozumienia, po czym ponownie wróciłam do rozpaczania nad stanem mojego przyjaciela.
Przez całą noc siedziałyśmy na zmianę przy jego łóżku z Jess. Nie zdołały odgonić nas nawet pielęgniarki.
Zbliżała się godzina 5 rano, Jessica poszła po coś do jedzenia , a ja zostałam sama z moim przyjacielem.
Mimo, że wiedziałam , że mnie nie słyszy to i tak prowadziłam monolog skierowany do niego . W prawej dłoni ściskałam jego rękę , a lewą gładziłam go po po policzku.
- Natan... proszę wróć do nas . Jesteś cholernym dupkiem, mam ochotę cię uderzyć za to co mi zrobiłeś  ale zawsze będę cię kochać. Jessica też, ciągle nad tobą czuwa, niedługo będą tu twoi rodzice i nasi przyjaciele. Nie możesz nas zostawić . Nie możesz rozumiesz !? Nie po tym co razem przeszliśmy. Nie pozwolę ci się tak łatwo poddać ! - zaczęłam histeryzować. Moje oczy były całe zaszklone, kiedy nagle tak jakbym poczuła bardziej ściskającą mnie dłoń. Spojrzałam na jego otwarte oczy, i co chwilę zamykające się powieki, które nie mogły przyzwyczaić się do światła dziennego .
Momentalnie wybiegłam na korytarz .
- Majka co się dzieje ? - przerażona Jessica o mało co nie upuściła plastikowych kubeczków z kawą .
- Albo to sen , albo on się obudził ! - po moich oczach spływały łzy szczęścia.
***
Natan naprawdę wybudził się ze śpiączki . Wygląda koszmarnie, jest cały poobdzierany, nie jest w stanie nawet nic powiedzieć, ale żyje. Na prawdę żyje.
Krótko po całym tym zdarzeniu w poczekalni już zaczęli pojawiać się ludzie. Każdy chciał się z nim zobaczyć. Mnie i Jessicę natomiast babcia zabrała do domu. Zjadłyśmy ciepły posiłek i nawet nie wiem , jakim cudem zasnęłam i przebudziłam się w środku nocy . Przebrałam się w piżamę i ponownie położyłam  do łóżka. Tym razem jednak nie mogłam zasnąć. Wzięłam do ręki telefon ,gdzie ujrzałam masę wiadomości od Nialla, Louisa i dziewczyn .
Od razu odpisałam ukochanemu i dziewczynom , że jestem w domu, wszystko jest w porządku , natomiast wiadomość od Louisa zignorowałam i usunęłam nawet jej nie czytając.
Nim się obejrzałam nastał ranek . Wskoczyłam pod prysznic, wyszykowałam się . Zjadłam śniadanie i czekałam na przyjazd Nialla.
- Cześć - powiedział wchodząc.
- Tu jestem- wyjrzałam zza rogu kuchni i momentalnie zostałam zamknięta w uścisku, a już po chwili nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
- Tęskniłem złotko - powiedział ponownie wtulając moje ciało w swoje.
- Ja też  - wyszeptałam.
Spędziliśmy razem prawie całe popołudnie nie wspominając ani słowem o tym wszystkim co się ostatnio działo .
- Muszę jechać do studia. - westchnął .
- Okej , jedź - uśmiechnęłam się
- Nie chcę cię tu samej zostawiać. Chodź ze mną . Może ci się trochę nudzić, ale obiecuję , że potem ci to wynagrodzę .
- Umm nie . Musisz pracować, a nie martwić się o mnie. Będę cię tylko rozpraszała. Lepiej będzie jak pojadę do szpitala. Co prawda łatwiej mi było siedzieć przy Natanie jak był nieprzytomny, ale muszę wiedzieć czy wszystko na pewno dobrze, a więc zawieź mnie do szpitala a potem jedź na próbę .
- Jesteś pewna ?
- Tak . - powiedziałam całując go w policzek i splatając nasze dłonie, a następnie zaczęłam ciągnąć chłopaka w stronę wyjścia. Po 30 minutach poruszania się w niemiłosiernych korkach udało nam się dotrzeć do szpitala . Pocałowałam Horana na pożegnanie.
- Chcesz wyjść gdzieś wieczorem ? - poruszył brwiami .
- No nie wiem , nie wiem . Zaskocz mnie  - zaczęłam się śmiać po czym wyszłam . Na korytarzu spotkałam mamę Natana.
- Maju - powiedziała kobieta od razu zamykając mnie w żelaznym uścisku .
- Dzień dobry - posłałam kobiecie uśmiech.
- O dobrze , że pani jest , mamy kilka nowych informacji , zapraszam do gabinetu - naszym oczom ukazał się  lekarz , a kobieta pociągnęła mnie za sobą .
- Ja poczekam - powiedziałam.
- Nie , chodź ze mną, jesteś jak rodzina - złapała mnie za rękę i zaczęła zmierzać do gabinetu.
- Czy w państwa rodzinie mają miejsce jakieś choroby genetyczne .?- zapytał lekarz
- Nie raczej nie ...- powiedziała przerażona.
- Chodzi o to, że pani syn cierpi na niewydolność nerek , stan jest na tyle zaawansowany iż jedynym wyjściem jest przeszczep . Sądzimy również , iż właśnie bóle spowodowane tą chorobą doprowadziły do wypadku pani syna. - powiedział lekarz , a kobieta wybuchła szlochem , pogładziłam ją delikatnie po ramieniu i zaczęłam pocieszać , że na pewno znajdzie się dawca.
- Istnieje możliwość próby przeszczepu kogoś z rodziny , najlepszym wypadkiem byłoby rodzeństwo .- On.. jest jedynakiem . - załkała.
- Jest jeszcze możliwość pobrania jej od pani lub pani męża , ale trzeba będzie ustalić wszystkie badania.
- To nie możliwe - wybuchła jeszcze większym płaczem- Miał pan rację to choroba genetyczna, ale ja nawet o tym nie pomyślałam . Też miałam problemy z nerkami .. .a mój mąż był dla mnie dawcą  - powiedziała , jej oczy były całe czerwone , a twarz mokra od łez Nie potrafiłam patrzeć na ból tej kobiety.
- Pozostaje  wpisanie go do listy oczekujących , aczkolwiek ta jest bardzo długa, a jego stan coraz gorszy .. przykro mi , będziemy się starać mu pomóc , ale nic nie mogę obiecać .
- Ja zostanę dawca - powiedziałam , wiem , że wcale tego nie przemyślałam , ale siedzenie obok mamy Natana i patrzenie jak wykańcza się psychicznie doprowadzało mnie do szału, dlatego musiałam coś zrobić .
- Umm , nie jest pani siostrą , a do tego potrzebujemy kogoś o tej samej grupie krwi .
- Już raz byłam dawcą dla mojego przyjaciela, doktor Benson się wtedy nim zajmował.
-Dobrze porozmawiam z nim , a panią zapraszam jutro na wstępne badania, jednak radziłbym się nad tym jeszcze zastanowić to poważna operacja.
- Jestem pewna , do widzenia - powiedziałam po czym razem z oszołomioną panią Luizą wyszłam z gabnetu.
- Maju skąd masz pewność co do grupy krwi ? - zapytała.
- Bo już raz byłam dla niego dawcą szpiku , wtedy kiedy miał ten pierwszy wypadek .
- To na prawdę byłaś ty?
- Tsaa... tylko proszę niech pani nikomu o tym nie mówi .
- Dobrze aniołku.Dziękuję ci.




_____________________________________________________________
Oto rozdział 31 !
Zostają jeszcze cztery rozdziałki , dotrwajcie :*
Mam nadzieję, że nie doszukacie się żadnych błędów ortograficznych , ani interpunkcyjnych . Rozdział był sprawdzany, ale mogłam coś przeoczyć, także z góry przepraszam .
Piszcie jak wam się podoba , zaskoczyłam was odrobinkę ?
Mam prośbę aby każdy kto czyta pozostawił po sobie komentarz, byłabym na prawdę wdzięczna .
Do następnego misiaki <3


2 komentarze:

  1. Odrobinkę?! Zaskoczyłaś na maxa!
    Nigdy nie przypuszczałabym, że Natan dalej siedzi w tym gównie, już nie wspominając o Lou, po którym się tego kompletnie nie spodziewałam... A ta choroba i Maja jako dawca... Nie wiem jakie było moje odczucie; szok, zdziwienie? Nie mam pojęcia.
    Bardzo podobał mi się ten rozdział, tylko szkoda, że tak mało zostało do końca :'( Uwielbiam to ff. :-* Przydałyby się wieczne wakacje o ile Niall, Majka i cała banda nie pozabijaliby się wzajemnie :D
    Nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na kolejny rozdział ('o') Weny kochana ^▽^ <3 *♡*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że pojawiam się tutaj tak późno, ale wcześniej nie miałam kiedy ;)
    Powiem tak:
    Mam ochotę ich zabić! Że Nathan to jeszcze mogłabym to zrozumieć, ale Louis?! To był leciutki szok. Ciekawa jestem czy Maja będzie miała jakieś powikłania po tej operacji, bo podobno jest ona poważna... Mam nadzieję, że jej nie uśmiercisz ;) Kocham ją i Nialla, są słodcy ;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)
    Weny! ;)

    OdpowiedzUsuń