piątek, 25 grudnia 2015

Kochani! <3
Wiem , że już trochę zbyt późno na życzenia, ale miałam problem z internetem.
Miałam również wstawić rozdział no , ale wyszło jak wyszło . Wybaczycie? :*
No a więc życzę wam spędzenia tych ostatnich świątecznych chwil w radości z najbliższymi.
Mam nadzieję, że Mikołaj był bogaty i obdarował was wymarzonymi prezentami.
Życzę wam również , żebyście wypoczeli przed ponownym powrotem do szkoły ... no i wszystkiego, wszystkiego co najlepsze . Kocham was bardzo mocno i dziękuję , że ze mną jesteście <3
No to chwalcie się w komentarzach jak mijają święta i jakie prezenciki dostaliście. :*

wtorek, 22 grudnia 2015

5.

Moi kochani!
 Misiaczki, czy wy też jesteście tak podekscytowani tym, że już wolne od szkoły, bo ja po prostu mega. Czuje taki relaksik jak nigdy . dlatego też dodaje rozdzialik, dość krótki, ale jest w nim wyczekiwany przez was wątek , czyli pewne spotkanie . No dobra nie spoileruję już więcej i zapraszam do czytania. Oczywiście przed świętami pojawi się jeszcze rozdział, a ten to po prostu taki bonusik z racji mojego cudownego humoru . Mam nadzieję, że wam się spodoba . 
Przy okazji chcę wam powiedzieć , że mam już zaplanowane dość dokładnie to opowiadanie i liczbę rozdziałów przewiduję do max 20. 
W sumie to nie wiem dlaczego notka jest przed rozdziałem , zazwyczaj jest po, ale byłam taka podekscytowana i po prostu uznałam, że mam wam dużo do powiedzenia, a jak już zaczęłam pisać to tak na prawdę nic sensownego , ale ja mam tak zawsze :p 
Dobra koniec zanudzania, dajcie znać czy wam się rozdział podoba ,a teraz raz, dwa do czytania! :*

________________________________________________________________________
 - Chciałabyś pójść ze mną na nudną imprezę dla snobów i bogaczy ?- zapytał chłopak.
- Nie brzmi to zbyt interesująco - przekomarzałam się.
- Okej, no wiec zacznijmy od nowa. Czy zechciałabyś pójść z lekarzem bufonem na przyjęcie gdzie będzie dużo wykwintnego jedzenia , szampana i przemiłych ludzi rozmawiających ciągle o swoim stanie majątkowym ? Lepiej ? - zapytał.
- O wiele . No dobrze pójdę. - zaśmiałam się - A tak a propo zamierzasz do końca życia wypominać mi tego bufona ? - przewróciłam oczami .
- Czytasz mi w myślach - zarechotał .
- Kiedy jest to przyjęcie ? - dopytywałam.
- Dziś . - westchnął .
- O której ?
- Umm o 19 .
- Dzięki , ze raczyłeś mnie poinformować - powiedziałam z ironią . - Człowieku to jest dokładnie za 2 godziny. ! - wykrzyknęłam.
- A więc na co jeszcze czekasz ?szykuj się, niedługo będę - odparł po czym się rozłączył, a ja zabrałam się za szukanie czegoś odpowiedniego . Zdecydowałam się skomponować swój strój w odcieniach białego i błękitnego , który wyglądał dokładnie tak :
Po przygotowaniu stroju został mi makijaż i fryzura.
Nim się obejrzałam po mieszkaniu rozbrzmiał się dźwięk dzwonka, a w progu stanął Jessie.
- Ślicznie wyglądasz- odparł po czym złożył pocałunek na moim policzku na powitanie.
- Dziękuję - odparłam promiennie się uśmiechając. Dawno nie słyszałam żadnych komplementów od płci przeciwnej , w sumie co się dziwić, gdy przez pierwsze miesiące mojego rozstania z Niallem , moim sprzymierzeńcem został dres.
Pożegnałam się z rodzicami po czym ruszyliśmy do auta chłopaka.
- Mogę cię o coś zapytać ? - powiedziałam niepewnie.
- Jasne - pokrzepiająco uśmiechnął się chłopak .
- Ale obiecujesz , że odpowiesz szczerze, bez owijania w bawełnę ?
- Słowo harcerza - przyłożył rękę do piersi .
- Ej ,, trzymaj ręce na kierownicy ! Chyba nie chcesz nas zabić ! - skarciłam go.
- Okej ,okej .
- Wracając do tematu . Chcę wiedzieć jak bardzo źle jest z moją mamą - ;powiedziałam ,a na twarzy chłopaka początkowo wystąpiła lekka dezorientacja.
- Ummm, to tajemnica lekarska - westchnął.
- Ohhh, Jessie daj spokój .
- Dobra, przecież żartowałem - poruszył brwiami. -Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Jeśli leczenie dalej będzie przebiegać bez powikłań,  za miesiąc twoja mama będzie jak nowo narodzona, a jej wizyty u mnie będą ograniczały się tylko do badań kontrolnych.
- Jejku na prawdę ? - rzuciłam mu się na szyję .
- Ejj ! bo zaraz to przez ciebie spowoduję wypadek- wypiął mi język .
- Ohhh doktorku , wyluzuj - puściłam oczko do Jessiego..
Resztę drogi spędziliśmy na rozmowie na bardziej przyjemne tematy, przez co prawie pół godzinna podróż minęła nam szybko.
- Tak właściwie to dlaczego w ogóle tu jesteś ? - szepnęłam, kiedy byliśmy już przy ogromnych drzwiach prowadzących na salę .
- Można powiedzieć , że mój ojciec jest na bardzo wysokim stanowisku w tym mieście - powiedział nieco niepewnie co jeszcze dodało mu uroku . Był na prawdę skromnym człowiekiem, każdy inny na wszelkie sposoby chwaliłby się swoją inteligencją oraz majątkiem , a on nieco unikał tego tematu.
   Wchodząc Jessie zaczął się witać z wieloma ludźmi , przedstawiając im mnie przy swoim boku , a jedyne co ja musiałam robić to słodko się do tych wszystkich bogaczy uśmiechać.
Przeprosiłam na moment chłopaka po czym podążyłam w kierunku toalety . Weszłam do pomieszczenia, w którym znajdowało się lustro i dwie kabiny , jedna dla kobiet a druga dla mężczyzn. Wyjęłam z torebki szminkę i zaczęłam malować nią moje usta, kiedy w odbiciu lustra zobaczyłam blondyna ..
Stał i wpatrywał się we mnie z początkowym osłupieniem , a kiedy się odwróciłam , jego wargi delikatnie wypowiedziały moje imię . Gdzieś w mojej głowie pojawiły się wytłumaczenia, że to może jakieś cholerne halucynacje tyle razy przecież widziałam jego twarz u zwykłych przechodniów, jednak mrugnęłam raz, drugi , a przede mną nadal stała ta sama dobrze znana mi postać . Za pewne nadal wpatrywałabym się w jego hipnotyzujące tęczówki, gdyby nie przerwał nam tego dźwięk otwieranych drzwi, a następnie głos dziewczyny zwracającej się do blondyna.
- Nialluś wszędzie cię szukałam. Miałeś przecież przedstawić mnie swojej babci . - do moich uszu dobiegł skrzekliwy głos, a kiedy dotarł do mnie również sens słów wypowiedzianych przez długonogą brunetkę, po prostu zabrałam torebkę , wyminęłam chłopaka i wyszłam .
- Coś się stało ? Jesteś strasznie blada - szepnął zmartwiony Jessie.
- Wszystko jest w porządku - posłałam mu sztuczny uśmiech , po czym chłopak poprowadził mnie w stronę bufetu .
Jedyne co miałam teraz w głowie to Horana z tą dziewczyną , byłam pewna , że gdzieś już ją widziałam , tylko początkowo nie mogłam przypomnieć sobie gdzie .
 -Majka - chłopak szturchnął mnie łokciem w żebro .
- Ummm Tak ?
- Pytałem czy chcesz coś do picia- westchnął .
- Ahh przepraszam zamyśliłam się. - wyjaśniłam .
- To on prawda ? - odparł z grobową miną.
- Nie do końca rozumiem o co ci chodzi . - byłam zdezorientowana .
- To ten chłopak ? Twój były , tak ? - wyjaśnił .
- Co ...? Ale.. jak .. Skąd wiedziałeś ? - zaczęłam się jąkać kiedy Jessie wskazał blondyna.
- Od jakiegoś czasu zabijasz go i jego partnerkę wzrokiem , nie trudno się domyślić .
- Aż tak to widać ? - zapytałam na co brunet twierdząco machnął głową w odpowiedzi, a ja zawstydzona starałam się ograniczyć wgapianie w Nialla.
- Jessie na prawdę cię przepraszam , jak zwykle wszystko muszę zepsuć...- głeboko wypuściłam powietrze z ust.
- Nawet tak nie mów, właśnie wszyscy zebrani zazdroszczą mi uroczej, pięknej i zabawnej towarzyszki. Jesteś o niebo lepsza od tej sztucznej modeleczki , która go zabawia , pamiętaj o tym . - szepnął mi do ucha przez co mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Jednak słowo modelka w wypowiedzi chłopaka przykuło moją uwagę , powoli zaczynałam domyślać się skąd kojarzę tą dziewczynę. To ją widziałam wtedy w gazecie z z Niallem opisanych jako parę.
Analizując dokładnie własne myśli miałam ochotę uciec stamtąd jak najdalej, jednak nie mogłam zrobić tego Jessiemu.
Nie pozostawało mi nic innego jak udawać, że się dobrze bawię.
Nie miałam już praktycznie nic do stracenia. I tak przez Nialla wszyscy dowiedzą się, że jesteśmy z rodzicami w Londynie, przez co nie ukryje się przed babcią również przyczyna naszego przyjazdu, jednak, mama zaczyna powoli wracać do zdrowia a więc chociaż tyle dobrze.
-Majka ? Miło cię widzieć promyczku - obok mnie pojawiła się babcia Nialla..
- Mnie panią również- starałam się uśmiechnąć co nie przyszło mi łatwo.
- Wiesz , to dziwne. Widziałam się z twoją babcią wczoraj i nic nie wspomniała o twoim powrocie.- dociekała kobieta.
- Tak, bo jeszcze nie wie. Dopiero co przyjechałam . - skłamałam.
- No cóż, na pewno będzie to dla niej miła niespodzianka. - posłała mi szczery uśmiech gładząc mnie po ramieniu . Kątem oka zauważyłam, że Niall jest zaledwie kilka metrów dalej i lustruje mnie rozmawiającą z jego rodziną wzrokiem dlatego , po prostu zbyłam kobietę kłamstwem , że muszę na do kogoś zadzwonić, po czym odeszłam.
Wzrokiem zaczęłam wypatrywać Jessiego , zauważyłam go na drugim końcu sali zaciekle rozmawiającego z jakimiś dwoma mężczyznami , nie chciałam im przeszkadzać, dlatego postanowiłam wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza, które zdecydowanie dobrze mi zrobi.
Oddaliłam się parę metrów , po czym usiadłam na krawężniku. Nie minęła minuta, a ktoś dołączył do mnie. Odwróciłam się w kierunku osoby i znowu napotkałam niebieskie tęczówki blondyna. Momentalnie odwróciłam wzrok.
- Śledzisz mnie ? - westchnęłam .
- Właściwie to tak - odparł.
- Czego chcesz ? - burknęłam pocierając jednocześnie swoje dłonie o siebie próbując odrobinę choć rozgrzać moje oziębłe ciało . Chłopak widząc to momentalnie zdjął marynarkę i chciał założyć mi ją na ramiona, chcąc zaprotestować spróbowałam wstrzymać jego poczynania dłonią, kiedy nasze ciała się musnęły, a mnie przeszedł dreszcz .
- Nie chcę tej marynarki , poradzę sobie - burknęłam.
- Nie wygłupiaj się, przeziębisz się . - powiedział natarczywie się we mnie wpatrując, przez co kiedy po raz kolejny spróbował zarzucić mi materiał na barki , już nie protestowałam.
- Kiedy wróciłaś ? - odparł .
- Nie cały miesiąc temu - sama nie rozumiałam, po co ja właściwie z nim rozmawiam .
- Ktoś w ogóle wie , że jesteś w Londynie ? - nadal dopytywał . Jego barwa głosu była taka kojąca.
Boże tęskniłam nawet za jego głosem , co ze mną jest nie tak ? W końcu mnie zranił , a ja nadal szaleję na jego punkcie jak idiotka ..
- Tylko Zayn- odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie.- I wolę , żeby tak zostało. - dodałam.
- Ukrywanie się chyba nie jest najlepszym pomysłem . - wydukał , a jego ręka znajdowała się zdecydowanie zbyt blisko mojej , dlatego mimo, że pragnęłam go dotknąć i poczuć choć na moment ten dreszcz, który mi zawsze towarzyszył , to po prostu się odsunęłam.
- Nie pouczaj mnie Niall - wysyczałam .
Nie miał pojęcia , jak zmieniło się moje życie w ciągu roku.... i to w dodatku w głównej mierze przez niego.
Chłopak spojrzał na mnie kątem oka po czym spuścił wzrok .
Atmosfera między nami była na prawdę niezręczna .
- To dla niego tu jesteś prawda ? Dla tego mężczyzny - w jego głosie dało wyczuć się gorycz . Nie powinnam mu się tłumaczyć, wręcz tego nie chciałam , ale kiedy jego oczy spotkały się z moimi po prostu musiałam powiedzieć prawdę , choć chciałam skłamać-wzbudzić w nim zazdrość i sprawić , żeby poczuł się choć odrobinę tak okropnie jak ja , to po prostu nie potrafiłam .
- Nie,  Jessie to tylko znajomy .- wyjaśniłam . - Właściwie dlaczego ci to w ogóle mówię ?Nie powinnam ci się tłumaczyć, zwłaszcza , kiedy ty nadal spotykasz się z tą dziewczyną  , jak jej było na imię Rose  ? - moje tętno przyśpieszyło , a ja byłam na tyle zdenerwowana , że w jednej chwili chciałam wykrzyczeć wszystko . Chciałam plunąć mu w twarz i powiedzieć jak bardzo mnie zranił , jak ciężko mi było i jak bardzo chcę go nienawidzić, ale nie potrafię. Jedyne jednak co powiedziałam to były słowa - Najlepiej będzie, jeśli nie będziemy się więcej widzieć, życzę wam szczęścia Niall . - rzuciłam mu ostatnie przelotne spojrzenie i wróciłam do pomieszczenia .



piątek, 18 grudnia 2015

4 .

Jessie okazał się na prawdę wspaniałym człowiekiem . Ehh zapomniałam wspomnieć. Jessie to ten chłopak na którego wpadłam wychodząc ze szpitala .
Widziałam się z nim kilka razy, jest na prawdę czarujący, jednak nie chcę robić mu żadnych nadziei , dlatego od razu wyjaśniłam mu , że nasza relacja nie może opierać się na żadnych stosunkach damsko- męskich . Moja trauma co do Nialla nadal nie minęła, czasami wydaje mi się, że do końca życia zostanę przez to starą panną, ewentualnie pójdę do zakonu .
Żartowałam, to drugie nie wchodzi w grę.
Dzisiaj cały dzień razem z mamą spędziłyśmy na zakupach . W końcu dostałam moją pierwszą wypłatę.!
Obie potrzebowałyśmy czegoś na poprawę humoru, no a nic nie poprawia kobiecie tak nastroju jak zakupy.
Właśnie robiłyśmy pokaz mody i prezentowałyśmy się w zakupionych przez nas ciuchach, kiedy z mojego telefonu zaczęły rozbrzmiewać się dźwięki.
- Czego chcesz Zaynuś?
- Mi też miło cie słyszeć - odparł z ironią.
- No dobrze wiesz, że i tak cię lubię - przewróciłam oczami.
- Chcę cię zaprosić na kolację .
- Hmm, chyba zapominasz, że dzielisz swój dom z kilkoma innymi osobami, którzy nie wiedzą o moim pobycie tutaj - przypomniałam.
- Ale to będzie kolacja w moim rodzinnym domu. - zaśmiał się.
-No ciekawa jestem jak twoi rodzice zareagują na to , że masz narzeczona , a na rodzinną kolację przyprowadzasz inną dziewczynę - zarechotałam.
- Perrie też będzie . - wyjaśnił.
- Masz mi obiecać , że będzie trzymała buzię na kłódkę okej ? - nie byłam pewna czy, aby dobrze robię.
- Masz to jak w banku . Podeślę ci adres esemesem .
- Okej -odparłam po czym się rozłączyłam. - Mamoo- zaczęłam.
- Tak możesz iść, -odparła ze śmiechem .
- No sama nie wiem nie chcę cię samej zostawiać . - westchnęłam.
- Maju, wiem  że się martwisz, ale ze mną wszystko w porządku , a poza tym tata wraca za jakieś dwie godziny - poruszyła brwiami .
- W takim razie nie mam wyjścia, muszę się zmyć.- zarechotałam, na co kobieta trzasnęła mnie poduszką z irytacją.
Może to zabrzmi dziwnie, ale przez ta chorobę nasza rodzina jest na prawdę zgrana. Dogadywałam się z rodzicami jak nigdy, a oni również stali się lepszym małżeństwem.
Po telefonie od Zayna i zgodzie od mamy zaczęłam szykować się na tą kolację. Nie miałam pojęcia jak się ubrać, w końcu mogło to być zaproszenie na zwykły posiłek , a zarazem wykwintna kolacja. Ostatecznie postawiłam na coś bardziej uniwersalnego, czyli koszulę w odcieniu pudrowego różu i czarne spodnie z wysokim stanem, do tego nasunęłam na nogi białe converse, zgarnęłam torebkę i wyszłam przed blok gdzie czekała już taksówka , którą zamówiła dla mnie mama.
Podałam kierowcy wskazany przez Zayna adres, po czym ruszyliśmy w drogę.
Taksówka zatrzymała się przy ogromnej willi . No tak , w sumie mogłam się tego spodziewać.
Zapukałam do drzwi, które zostały otworzone przez brunetkę, ta piskiem rzuciła mi się na szyję.
- Mi też miło cię widzieć Waliyha, ale zaraz mnie udusisz - odparłam ze śmiechem, po czym dziewczyna oderwała się ode mnie.
- Jeju nawet nie wiesz jak tęskniłam , przecież jak mogłam nie tęsknić skoro jesteś najfajniejsza ze wszystkich znajomych Zayna . Mam ci tyle do opowiedzenia , o jaaa ! - zaczęła z ekscytacją mówić jednym tchem i wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że tęskniłam nawet za tą nieokiełznaną gadułą dlatego nie słuchając jej dalej po prostu tym razem to ja zamknęłam ją w żelaznym uścisku.
- Ooo jesteś już - z oddali usłyszałam głos Zayna, a kiedy się odwróciłam przy jego boku zobaczyłam Perrie , która promiennie się do mnie uśmiechała, momentalnie wpadłam jej w ramiona.
- Cieszę się, że cię widzę- szepnęła.
- Ja również - posłałam jej delikatny uśmiech.
Po przywitaniu ze znajomymi podążyliśmy do jadalni gdzie poznałam rodziców i jeszcze dwie siostry Malika.
Wszyscy wydawali się tacy sympatyczni , zupełne przeciwieństwo Zayna na początku naszej znajomości .
Zaśmiałam się w duchu przypominając sobie spotkanie z Malikiem w samolocie , kiedy to wymalował mi całą twarz i perfidnie się z tego śmiał. Kto by pomyślał, że teraz stanie się moim przyjacielem.
- Majka?
- Tak ?
- Mamy do ciebie pytanie - wyszczerzyła się Perrie.
- Zamieniam się w słuch . -rzuciłam z promiennym uśmiechem.
- Czy zostaniesz świadkiem na naszym ślubie ? - usłyszałam i po prostu nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam tak zaskoczona, że  mnie zamurowało , co moi przyjaciele od razu zauważyli .
- Umm jeśli nie chcesz zrozumiemy - westchnął Zayn .
- Co ? Nie ! Oczywiście , że zostanę świadkiem , po prostu zaskoczyliście mnie tym pytaniem.- powiedziałam po czym ci wyraźnie odetchnęli z ulgą, a następnie zrobiliśmy przytulaska.
Dzięki Waliyhi ta kolacja po prostu nie mogła , być nudna, Dziewczyna rozbawiała wszystkich do tego stopnia , że rozbolały nas brzuchy od śmiechu .
Leząc już w łóżku , przebrana w piżamę z wymalowanym uśmiechem na ustach z  powodu mile spędzonego wieczoru uświadomiłam sobie, że tego potrzebowałam. Dzięki Zaynowi znowu powoli zaczynam otwierać się na świat.
***
Nareszcie miałam dzień wolny od pracy, który postanowiłam poświęcić mamie, dlatego wybrałam się z nią do lekarza i zamierzałam czekać do samego końca jej wizyty, a potem odwieźć ją bezpiecznie do domu, jednak mój dobry humor i entuzjazm , zaczęły znikać, kiedy lekarz spóźniał się już prawie pół godziny. Ciekawa jestem, co by było gdyby ktoś w krytycznym stanie go teraz potrzebował ..
Wściekła czekaniem poszłam do recepcji i po raz trzeci próbowałam dowiedzieć się ile to jeszcze potrwa , jednak jedyne co usłyszałam to "nie wiem" ..
- Kochanie , nie denerwuj się, - odparła mama.
- Jak mam się nie denerwować , kiedy ty jesteś osłabiona i siedzisz tu już tyle czasu czekając na tego cholernego lekarza, a on co ? - burknęłam, po czym zaczęłam krążyć po korytarzu ze zdenerwowania.
- Maja ? Hej , dobrze , że cię widzę, miałem dziś do ciebie dzwonić z pewnym pytaniem - odparł brunet .
- Przepraszam cię , ale nie teraz , jestem trochę zdenerwowana - westchnęłam przestępując z nogi na nogę . Zauważyłam również , że mama idzie w naszym kierunku.
- Coś się stało ?
- Tak, czekam tu prawie 40 minut na tego cholernego lekarza, i nic! Co to musi być za nadęty bufon, żeby spóźniać się tyle do pracy. Rozumiem gdyby to była praca w kawiarni, ale nie lekarz - zaczęłam jednak przerwała mi mama.
- Majka poznaj doktora Donavana . - odparła kobieta , a kiedy dotarły do mnie jej słowa po prostu stanęłam jak słup z grobową miną, niepewnie spojrzałam na chłopaka, którego najwyraźniej rozbawiła ta sytuacja.
- To niemożliwe, jesteś za młody na lekarza - zaprotestowałam.
- No i nie wyglądam na nadętego bufona prawda ? - nabijał się ze mnie.
- Ummm wydaje mi się, że chciałeś mi coś powiedzieć - próbowałam zmienić temat.
- Zadzwonię później , teraz muszę zająć się pacjentką. No wiesz w końcu to nie kawiarnia , tylko poważny zawód- nadal nabijał się z moich wcześniejszych słów, przez co miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Mogłaś mnie ostrzec mamo -  burknęłam z irytacją, na co zarówno chłopak jak i moja rodzicielka wybuchli śmiechem .

____________________________________________________
Witajcie kochani :*
Oto przed wami kolejny rozdział . Koniecznie dajcie znać jak wam się podoba,
Wiem , że ostatnio trochę rzadko bywam na bloggerze, zarówno na swoich blogach jak i obserwowanych przeze mnie, jednak mam nadzieję , że rozumiecie, ta przedświąteczną gorączkę , kiedy masz multum spraw do zrobienia , a czasu brak. A jak tam u was przygotowania do świąt ? ^^

Do następnego :*
kocham was <3


sobota, 5 grudnia 2015

3.

Po zjedzeniu naszych lodów Zayn pobudzony dużą ilością cukru postanowił zrobić coś szalonego.
- Gdzie jedziemy? zapytałam, kiedy chłopak wpakował mnie do samochodu .
- Zobaczysz - poruszył brwiami , a już po chwili brunet zaparkował na jakimś odludziu.
- Gdybym cię nie znała, pomyślałabym, że chcesz mnie uprowadzić i zabić . - podsumowałam znajdując się w całkowitej ciemności.
-Spokojnie Majeczko , chodź za mną - pociągnął mnie za nadgarstek i energicznie ruszył w nieznanym mi kierunku. Ledwo za nim nadążałam. Ten człowiek zdecydowanie nie powinien spożywać cukru .
Po kilku sekundach , zorientowałam się, że stoimy na jakimś wzgórzu, a patrząc w dół , było kilka metrów wysokości od wody.
- Na trzy , cztery. - wyszczerzył się .
 -Nie Zayn, nie ,nie ,nie ! - zaczęłam się cofać .
- Hej , no przecież musisz przezwyciężyć ten lęk wysokości - poklepał mnie po ramieniu.
- Łatwo ci mówić . - burknęłam .
- Obiecuję, że nic ci się nie stanie . Złap mnie za rękę - wystawił ku mnie dłoń , którą już po chwili mocno ścisnęłam z przerażenia - Dobrze, a teraz zamknij oczy i podejdź cztery kroki - niepewnie zrobiłam to co kazał - Trzy... cztery ! - wykrzyknął i nim zdecydowałam się jednak wycofać  spadałam już w dół, Zdołałam tylko wydobyć z siebie okrzyk , a kiedy wylądowałam w wodzie i wypłynęłam na powierzchnię po prostu zaczęłam się cieszyć jak małe dziecko . Udało mi sie ! . Miałam ochotę skakać z radości, w końcu to zrobiłam i nic mi nie jest, żyję  , nie złamałam karku, ani nawet ręki! Otarłam twarz z kropel wody, po czym odwróciłam się w kierunku chłopaka, jednak Zayn się topił , zakrztusił się wodą z przerażoną miną . Próbowałam go podnieść , pomóc mu jakoś, ale był zbyt ciężki. Cała się trzęsłam , starając się utrzymać chłopaka na powierzchni , kiedy on w pewnej chwili po prostu zaczął się śmiać i wtedy zrozumiałam, że się po prostu ze mnie nabija.
-Ty debilu ! Przestraszyłam się- zaczęłam okładać go pięściami .
- Szkoda , że nie widziałaś swojej miny - wybuchł śmiechem , po czym mimo tego , że nadal moje ręce się trzęsły, a moje tętno jeszcze się nie uspokoiło to również zaczęłam się śmiać.
W końcu od tak długiego czasu pierwszy raz na prawdę zapomniałam o smutkach i cieszyłam się jak małe dziecko. W tamtym momencie nie było nikogo, byłam tylko ja Zayn i dobra zabawa.
***
Wpadłam na kogoś, wychodząc ze szpitala. Zapewne już leżałabym na ziemi gdyby nie silne ramiona które mnie przytrzymały.
-Wszystko w porządku ? - usłyszałam męski głos, a kiedy spojrzałam w kierunku dochodzącego dźwięku moim oczom ukazał się bardzo przystojny blondyn.
- Uratowałeś mnie - uśmiechnęłam się, po czym chłopak odwzajemnił ten gest.- Dziękuję.
- To może w ramach rekompensaty dasz się zaprosić na kawę ?
- Nie - westchnęłam , na co chłopak zrobił nieco zdezorientowaną minę . - Nie przepadam za kawą,- zarechotałam- Ale gorąca czekolada będzie okej - puściłam do niego oczko.
- Ohh już się przestraszyłem, że mi odmówisz - odetchnął z ulgą, na co się zaśmiałam.
Wymieniłam się z chłopakiem telefonami po czym, ruszyłam w kierunku pracy.
***
- Hej, stęskniłaś się ? - usłyszałam w słuchawce głos przyjaciółki.
- Cześć, tak ,  ale jestem troszeczkę zajęta. - westchnęłam.
- Oj daj spokój , nie gadałyśmy tyle czasu. - burknęła z niezadowoleniem Karolina.
- Wiem, ale na prawdę nie mam czasu .
- Czy ja dobrze słyszę ? Jesteś w jakiejś restauracji ?
- Można tak powiedzieć.
- Czyli randeczka !
- Co ? Nie - od razu zaprzeczyłam.
- To co tu robisz .?
- Przepraszam , czy można prosić o piwo ? - usłyszałam zniecierpliwiony głos.
- Taak, przepraszam już nalewam - odpowiedziałam - Karolina zaczekaj chwilę.
Obsłużyłam wszystkich klientów , którzy czekali w kolejce po czym ponownie wróciłam do rozmowy z przyjaciółką.
- Ty pracujesz ? - zdziwiła się,
- Tsaaa - westchnęłam.
- Ale dlaczego ?
- Po prostu , potrzebuję się trochę uniezależnić od budżetu rodziców.
- Ohh, no niech ci będzie, ale gdzie ?
- Co gdzie ? - zdziwiłam się
- No gdzie pracujesz głupku ?- zarechotała do słuchawki .
- W kawiarni .- skłamałam .
- No dobrze to nie przeszkadzam ci , zadzwoń później - cmoknęła słuchawkę, po czym się rozłączyła.
Musiałam kłamać . Nikt nie mógł wiedzieć, że jestem w Londynie . Nie chodziło już tu o niefortunne spotkania. Chodziło o moją mamę. Prosiła, aby nikt nie wiedział . Nie chciała użalania się, jeśli jeszcze nic nie jest przesądzone, a tym bardziej nie chciała, żeby babcia się o tym dowiedziała. W końcu po śmierci dziadka pozbierała się i ułożyła swoje życie . Nic dobrego nie przyniosło by jej zamartwianie się. Nie mogłam powiedzieć nikomu, bo wtedy na pewno dotarłoby to do mojej babci . Karolina pisnęłaby coś Harremu, ten Louisowi a tamten z kolei babci .
Mojej sytuacji nie ułatwiały ciągłe telefony. To od Karoliny to od Krystiana, to pytania Zayna . Powoli zaczynałam gubić się w kłamstwach.
Mój telefon zaczął wibrować już chyba trzeci raz z kolei . Powoli się wkurzałam .
- Nie mogę rozmawiać - burknęłam.
- Majka , czekaj !
- Co ? - przewróciłam oczami.
- Chciałem się pożegnać . Gdzie jesteś ? - usłyszałam zmartwiony głos Krystiana.
- Co , ale jak to pożegnać? - zdziwiłam się.
- Dzisiaj wyjeżdżam z Polski. - westchnął. - Byłem u ciebie w domu , ale nikt nie otwierał , na telefon , też się dobijałem , ale linia była zajęta. Dzwoniłem do Karoliny przed chwilą i powiedziała, że pracujesz w jakiejś kawiarni . podaj mi adres to wpadnę. - wyjaśnił.
- Krystian ... ja nie mogę ..- wybełkotałam .
- Czego nie możesz ? - zdziwił się - Wszystko okej ? - w jego głosie dało wyczuć się troskę co jeszcze bardziej mnie przysporzyło o poczucie winy.
- Nie mogę się z tobą pożegnać. Nie ma mnie w domu, nie zdążę dotrzeć przed twoim odlotem .-  westchnęłam.
- Co, ale gdzie jesteś ?
- Ummm, wyjechałam z rodzicami na kilka dni na wakacje . - kolejne kłamstwo wyszło z moich ust
- Dlaczego nic nie wspomniałaś, że wyjeżdżasz?
- Umm to było spontaniczne - zaczęłam coraz płynniej kłamać. - Przykro mi . Powodzenia w Paryżu.
- Tsaa, cześć - burknął .
 Miałam tylko nadzieję, że za kilka dni mojemu przyjacielowi przejdzie na mnie złość i zadzwoni zdać mi relacje ze swojego stażu .
Mam głęboką nadzieje, że tak będzie ....
Bardzo głęboką nadzieję .

___________________________________
Hej misiaki, jest kolejny rozdział , trochę krotki i średnio jestem z niego usatysfakcjonowana, no ale cóż. :D
Jestem mega szczęśliwa, że pod poprzednim rozdziałem pojawiły się dwa anonimowe komentarze co oznacza, że czytają moje fan fiction o dwie osoby więcej niż myślałam . Jestem na prawdę szczęśliwa.  Kocham was <3
Do następnego . :D
Zapraszam was też na mojego drugiego bloga gdzie zapewne jeszcze dziś pojawi się nowy rozdział :*




wtorek, 24 listopada 2015

2.

-Dzień dobry - ucałowałam mamę w policzek , po czym zasiadłam przy stole i zabrałam od kobiety kubek z parującą cieczą sącząc powoli zawartość naczynia. - O której masz wizytę ? - zapytałam, odrywając uwagę kobiety od czasopisma.
- Za godzinę - odparła .
- O to dobrze, skoro tata musiał wyjechać na kilka dni to ja cię dziś odprowadzę . Zaczynam prace dopiero o 12 . - posłałam jej uśmiech.
- Maju wiesz, że nie musisz pracować, starcza nam pieniędzy. Możesz gdzieś wyjść poznać jakichś nowych ludzi - pogładziła mnie po dłoni.
- Nie mam ochoty na żadne imprezy , a co do pracy to ja w miarę polubiłam . Kobieto mam zniżki na wszystkie alkohole - poruszyłam brwiami na co mama posłała mi groźne spojrzenie - No , żartuję przecież -wypięłam jej język .
***
-Dwa piwa - stałam odwrócona plecami do baru i wycierałam szklanki, kiedy usłyszałam znajomy mi głos przez co po prostu mnie zamurowało . To był Zayn,.. Nie mógł mnie zobaczyć, dlatego momentalnie szybkim krokiem podążyłam na zaplecze .
- Mogłabyś obsłużyć tamtych klientów? - zwróciłam się do blondynki, która właśnie zmywała naczynia .
- Żartujesz sobie prawda ? Wiesz kto to jest ? Zayn Malik , gwiazda , a ty tak po prostu wolisz stać na zmywaku ? - zdziwiła się Sophie.
- Tak , pośpiesz się, bo za chwilę się rozmyślę - delikatnym szantażem próbowałam ponaglić dziewczynę.
- Okej ,okej - powiedziała, po czym z uśmiechem na ustach podążyła do baru .
***

- Może wyszłabys z tego zaplecza ? Mamy kilku klientów, sama sobie nie poradzę - burknęła Sophie.
- Poszedł już sobie tamten brunet ?
- Tsaa , a teraz idź , moja kolej przerwy - przewróciła oczami .
Nie pozostało mi nic innego jak obsłużyć klientów,
Nagle na blacie zaczął wibrować czyjś telefon. Zostawił go ktoś z klientów. Spojrzałam na wyświetlacz i już dokładnie wiedziałam do kogo on należał.
Osoba dzwoniącą był Niall, Postanowiłam , że wezmę telefon , najwyżej oddam go później Sophie, żeby przekazała go Zaynowi, kiedy tylko tu przyjdzie przypominając sobie o swojej zgubie. Na próżno zdały się moje rozmyślenia , bo po chwili usłyszałam czyjś głos za plecami .
- To chyba należy do mnie - rozpoznałam barwę głosu Malika . .Nie odwracając się wyciągnęłam dłoń w której trzymałam telefon w kierunku dochodzącego mnie głosu chłopaka.
- Oj złotko nie bądź taka nieśmiała, najpierw przede mną uciekasz, a teraz boisz się pokazać twarz ? - zarechotał chłopak -Wydaje mi się , że nie jesteś aż tak okropna - domyślałam się , że teraz szczerzy się jak głupi do sera.
Nie wytrzymałam i musiałam się odezwać.
- A mi Zaynuś  wydaje się, że masz nażeczoną, a więc nie podrywaj innych dziewczyn - burknęłam.
- Skąd mnie znasz ? - nadal byłam odwrócona plecami i udawałam, że ustawiam szklanki , jednak w głosie chłopaka wyczułam zdziwienie. musiałam się z tego wykręcić .
- Ummm, jesteś rozpoznawalny na całym świecie, a już tym bardziej w Londynie. - starałam się jak najbardziej to możliwe zmienić barwę głosu.
- Wydajesz mi się dziwnie znajoma.- odparł.
- Raczej nie.
- Oj chyba jednak tak Majeczko - zaśmiał się . Słysząc swoje imię nie mogłam już dalej udawać, po prostu odwróciłam się i wyszczerzyłam w stronę chłopaka.
- Skąd wiedziałeś?
- Może stąd, że nikt oprócz ciebie nie mówi do mnie " Zaynuś " Majeczko - poruszył brwiami , a już po chwili znalazł się obok mnie i zamknął w żelaznym uścisku . - Jak  się tu znalazłaś ?
- To troszeczkę skomplikowane. - zmarszczyłam brwi .
- Okej , okej nie będę naciskał. - podniósł ręce w geście obronnym - Bądź gotowa o 20 , musimy nadrobić troszeczkę straconego czasu - puścił do mnie oczko.
- Umm , Zayn . Mm do ciebie prośbę - westchnęłam.
- Dla ciebie wszystko - wyszczerzył się .
- Nikt nie może wiedzieć, że tu jestem - wydukałam .
- Nie ma sprawy, dzisiejszy wieczór należy tylko do nas . Wyślij mi adres smsem. - po raz ostatni posłał mi jeden z tych swoich uwodzicielskich uśmiechów po czym wyszedł.
Kończąc swoją zmianę popędziłam od razu do mieszkania, ledwo zdążyłam się przebrać, a do drzwi zadzwonił dzwonek .
- Maja , masz gościa. - usłyszałam krzyk mamy .
- Idę . - odpowiedziałam po czym skierowałam się w stronę salonu . - Cześć Zayn - przytuliłam chłopaka na powitanie,- Umm , mamuś nie zdążyłam ci powiedzieć. Idę z Zaynem na imprezę. Przepraszam, powinnam cię poinfo..- zaczęłam tłumaczyć .
- Bawcie się dobrze - ze śmiechem przerwała mi mama - Pa .
- Do widzenia - odparł brunet, po czym wyszliśmy - No no od kiedy to tak spowiadasz się mamusi ? - zarechotał.
- Zamknij się Zayn , to nie śmieszne - skarciłam go . Po prostu czułam że jestem winna własnej matce wyjaśnienia, zwłaszcza kiedy zostawiam ją samą w domu, w końcu jest przecież chora, powinnam się nią bardziej opiekować..
- No dobra dzisiaj ci odpuszczę i nie będę cię dręczył - puścił do mnie oczko .
- Cóż na hojność Malik - zaśmiałam się . - Lepiej powiedź do jakiego klubu jedziemy ? - odparłam podgłaszając przy tym muzykę lecącą z radia.
 - Najlepszego w Londynie  - poruszył brwiami.
 Po 20 minutach byliśmy na miejscu . Od razu zostaliśmy z Malikiem przepuszczeni do wejścia przez ochroniarza.
- To co może kolejeczkę na początek ? - zaproponował brunet.
- Czytasz w moich myślach Zaynuś - uśmiechnęłam się po czym zostałam zaciągnięta przez chłopaka, do baru gdzie otrzymaliśmy drinki.
- Za twój powrót - Malik podniósł szklankę ku górze .
- Nie !Za nas wspólniku ! - poprawiłam, a po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem na wzmiankę o naszych wspólniczych relacjach.
- Tęskniłem za tobą  - odparł brunet.
- No dobra niech ci będzie. ja za tobą też , ale tylko troszeczkę- wypięłam mu język , na co Malik tylko wybuchł śmiechem.
Po kilkunastu minutach upijania się alkoholem wtopiliśmy się w tłum tańczących dając się ponieść muzyce.
Bawiłam się świetnie do czasu, kiedy w oddali nie dojrzałam twarzy , których miałam nie ujrzeć.
- Czemu to zrobiłeś ?- wyjątkowo spokojnie zapytałam chłopaka .
- Ale co ?- był zdezorientowany .
- Miałeś nikomu nie mówić .
- Nikomu nie powiedziałem Majka ! - próbował przekrzyczeć muzykę.
- To co oni tu robią ? - wskazałam na całą pczkę znajomych mi twarzy .
- O cholera ! Nie mam pojęcia . Masz klucze idź do samochodu , a ja postaram się odwrócić ich uwagę, tak, żeby cię nie zauważyli - powiedział na co kiwnęłam tylko głową i zaczęłam zmierzać w stronę wyjścia , chłopak natomiast w kierunku siedzących naszych "przyjaciół"
***
- Przepraszam Zayn.. - westchnęłam
- Nie masz za co - wyszczerzył się próbując w ten sposób podnieść mnie na duchu .
- Jest mi głupio , że cię obwiniłam.
 - Maja, przestań, wiem , że nie jesteś gotowa się z nimi spotkać- pogładził mnie po ramieniu .
- Sama już nie wiem czy w ogóle będę gotowa. .. - burknełam - Tęskniłam za wami Zayn , tak bardzo tęskniłam , nawet za nimi. Chodziłam na imprezy próbowałam o nim zapomnieć rozumiesz, ale za każdym razem kiedy próbuję pocałować innego faceta przed oczami mam jego twarz. - załkałam
- Wiesz, myślę, że powinnaś wiedzieć o tym , że on też za tobą tęskni.
- Nie, nie chcę tego słyszeć. Nie mam teraz na to czasu rozumiesz...Nie mam czasu na nowo w to brnąc! Wiele rzeczy się zmieniło, a przede wszystkim ja się zmieniłam . - westchnęłam.
 - O nie !
- Co ? byłam zdezorientowana .
- Chyba nie pozwolimy zniszczyć sobie tą sytuacją wieczoru ! Co jest dobre na poprawę humoru ?
- Nie wiem ?
 -Lody ! - wykrzyknął niczym małe dziecko, a już po chwili siedzieliśmy w przytulnej restauracji pałaszując nasze desery .


piątek, 20 listopada 2015

1.

Promienie słoneczne zaczęły wkradać się przez okno , rażąc przy tym moje oczy. Momentalnie zakryłam twarz poduszką w nadziei na dalszy odpoczynek, jednak przerwały to krzyki dochodzące z kuchni.
Od jakiegoś czasu moi rodzice wiecznie się kłócą , na prawdę nie wiem co się z nimi dzieje, a raczej z moją mamą , bo to ona prowokuje wszystkie konflikty. Zaczyna zachowywać się jak dwudziestolatka. Zastanawiałam się czy to nie jest przypadkiem  przedwczesny kryzys wieku średniego.
Zerwałam się z łóżka , nasunęłam na nogi kapcie i powoli podreptałam na dół.
- Jest sobota, chciałabym odpocząć, a wy mi to uniemożliwiacie. - westchnęłam wyciągając z lodówki mleko i nalewając sobie białą ciecz do szklanki.
- Powiedz to swojej matce , która zamierza iść wieczorem na imprezę ! -krzyknął tata.
- To prawda ? - wybałuszyłam oczy przeszywając mamę wzrokiem.
- Tak , umówiłam się z przyjaciółkami - powiedziała niewzruszona , po czym zniknęła za drzwiami łazienki .
- Chyba jej odbija - westchnęłam.
- Nie chyba tylko raczej na pewno . Idę do pracy . Do wieczora . Jeśli chcesz to możemy wyjść gdzieś na kolację.
- Z chęcią  - cmoknęłam tatę w policzek po czym on wyszedł .
Mówiąc szczerze  moje kontakty z tatą układały się jak nigdy , to dzięki niemu nie wpadłam w totalną paranoję po tych feralnych wakacjach . Mój rodziciel robił wszystko obym tylko nie myślała o Natanie, Louisie czy Niallu. Dałam mu poczuć satysfakcję z tego , że mu się udało , jednak nadal minęło zbyt mało czasu, aby moje rany się zagoiły.
Mama natomiast od jakiegoś miesiąca ma wszystko gdzieś, co jest do niej kompletnie nie podobne. Olewa pracę i wiecznie wpada na  głupie pomysły ze swoimi nowymi koleżankami, które poznała w jakimś pubie.
Zrobiłam sobie śniadanie, którym była kanapka z dżemem po czym z moim posiłkiem ruszyłam na górę . Miałam dobre wyczucie czasu gdyż w momencie otwarcia przeze mnie drzwi , mój telefon leżący na stoliku nocnym zaczął wydobywać z siebie dźwięk. Już z daleka na ekranie było widać zdjęcie Karoliny.
Odłożyłam kanapkę i szklankę z mlekiem , wzięłam do ręki telefon i ległam na łóżko .
- Cześć
- No siema , musimy pogadać . Rodzice nie będą mieli nic przeciwko jeśli do ciebie teraz wpadnę ?
- Zapomniałaś ? Moja matka ma wszystko w dupie ...
- Ohh,- speszyła się - Za chwilę będę  . - powiedziała rozłączając się.
Po nie całych 10 minutach w progu swojego pokoju ujrzałam przyjaciółkę, która momentalnie rzuciła się na mnie , przez co teraz obie leżałyśmy rozłożone jak żaby na liściu.
- Czytałam trochę w necie i to co dzieję się z twoją mamą to może być rzeczywiście kryzys wieku średniego. Co prawda nie ma jeszcze czterdziestki, ale to możliwe.
- Ughhh oby to nie trwało długo , bo mój tata zejdzie przez nią na zawał - oburzyłam się.
- No , ale nie o tym przyszłam ci powiedzieć. - westchnęła.
- To o czym ?- ponagliłam ją.
- Harry jutro do mnie przylatuje - rozentuzjazmowała się .
- To świetnie - przytuliłam ją .
- Tylko wiesz, zaczęły się wakacje i wyjeżdżam do Londynu ... marzę o tym, żebyś ty też pojechała, ale wiem jakie to dla ciebie trudne, mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe..- jej twarz przybrała smutny a zarazem zmieszany wyraz.
- No coś ty , jedź . Harry to twój chłopak, czekałaś na to spotkanie przez kilka miesięcy !- uściskałam ją, choć w środku wszystkie wnętrzności podchodziły mi do gardła.
- Jest coś jeszcze - dziewczyna wyciągnęła z kieszeni jeansów złożoną na cztery części kartkę papieru i podała mi ją.
- Co to ? - zdziwiłam się .
- Przeczytaj . - powiedziała z grobową miną.
Momentalnie rozwinęłam kartkę i zaczęłam lustrować po kolei każdą wydrukowaną na niej literę .
- Przyjęli cię na akademię sztuk pięknych w Londynie ?!- pisnęłam z uśmiechem .
- Tsaa.- wzruszyła niepewnie ramionami .
- Trzeba to uczcić ! - zerwałam  się z miejsca i popędziłam do szafki w której stał nie otwarty jeszcze szampan. Korek momentalnie wystrzelił w powietrze , a my wzniosłyśmy toast .
- Nie chcę cię zostawiać .- przytuliła się do mnie .
- Nie zostawiasz , damy radę . Będziesz tu przylatywać na święta. Przetrwamy to - pogładziłam ją po włosach .
Na prawdę szczerze cieszyłam się z udanych planów mojej przyjaciółki . Szkoda tylko , że ja wciąż stałam w miejscu.
 ***
Ostatnie dni z moją najlepszą przyjaciółką spędziłam na ciągłej zabawie. Codziennie byłyśmy na jakiejś imprezie. Musiałyśmy w kilka dni zrobić wszystko czego nie będziemy mogły zrobić na odległość . Kiedy nadszedł czas wylotu jej i Harrego, punktualnie pojawiłam się na lotnisku razem z Krystianem , aby ich pożegnać .
- Będę za tobą tęsknić - po moim policzku ściekła jedna gorzka łza . Mocno wtuliłam się w przyjaciółkę .
- Ja też - uśmiechnęła się delikatnie .
Stałyśmy tak dobre kilka minut do czasu, aż chłopcy nas nie skarcili .
Oderwałam się od Karoliny , po czym wymieniłam uścisk z Harrym.
- Tęsknimy za tobą Majka - westchnął , na co ja tylko wymusiłam na twarzy delikatny uśmiech .
Prawda była taka, że ja tez tęskniłam, tylko starałam się to kamuflować . To prawda, byłam zraniona, ale na samą myśl tego co przeszłam z tymi ludźmi wzbierało mi się na łzy . Przywiązałam się do nich , do wspólnego spędzania wieczorów, żartów z Zaynem , imprez, spontanicznych pomysłów .
Zdaję sobie sprawę , że to już nie wróci, choćbym się starała nawet im wybaczyć , to nic już nie będzie tak samo. Wszyscy jesteśmy dojrzalsi ,( no oprócz Zayna, bo rozmawiając z nim czasem przez internet nadal mam wrażenie, że nie przybyło mu za grosz rozumu ) mamy własne życia, a tamta letnia przygoda już się skończyła.
- Wszystko w porządku ? - odezwał się Krystian , kiedy byliśmy już w drodze powrotnej z lotniska .
- Tsaa, po prostu będzie mi jej brakować . - wyjaśniłam
- W sumie to ja też mam ci coś do powiedzenia . - mocniej zacisnął dłonie na kierownicy .
- Proszę tylko nie mów , że ty też wyjeżdżasz ..- wymamrotałam.
- Przykro mi - posłał ku mnie pokrzepiający uśmiech .
- Co ? Ale jak to ? ! - momentalne zaczęłam wypytywać .
- Przyjęli mnie do uczelni w Paryżu , gdzie mieszka moja ciotka .
- Gratulacje  - wymusiłam się na uśmiech .
Cieszyłam się z powodzenia moich przyjaciół , jednak obawa przed całkowitą samotnością brała górę. Jeśli jeszcze niedawno myślałam , że nie może być już gorzej to jednak , może tym razem na prawdę zostaję sama.
- Obiecuję, że codziennie będę dzwonił . - pogładził mnie po ramieniu .
- Okej . - przytaknęłam.
- A ty  ? Przysłali ci jakieś pisma .?
- Dostałam list od jednej z uczelni tu w Gdańsku , nic poza tym . Wiem, że trochę zawaliłam ostatni rok przez to wszystko, ale nie sądziłam , że będzie aż tak źle . W końcu miałam już staż w firmie przyjaciela babci , a tu nic ... W sumie to może dobrze. Gdyby przyjęli mnie do jakiejś ze szkół w Londynie, albo Nowym Jorku nie wyszłoby mi to na dobrze . - wzruszyłam ramionami .
Mój telefon nagle zaczął brzęczeć. Spojrzałam na wyświetlacz i był to tata.
- Cześć , już wracamy z lotniska , zaraz będę w domu - uprzedziłam jego rutynowe pytanie odpowiedzią.
- Maja, jestem w szpitalu . -powiedział.
- Boże tato co ci się stało ? - wydukałam przerażonym głosem.
- Mnie nic, ale mama zasłabła i właśnie wykłóca się, że nic jej nie jest i nie chce zostać na badania. Może ty do niej dotrzesz.
- Zaraz będę . - rozłączyłam się.
Ponagliłam Krystiana , aby zawiózł mnie do szpitala, a kiedy byliśmy już przed budynkiem zapewniłam go , że wszystko jest okej i może jechać do domu, sama natomiast wjechałam windą na odpowiednie piętro, gdzie na samym końcu korytarza ujrzałam tatę
- Jestem - podbiegłam do niego i już po chwili moim oczom ukazała się jego zapłakana twarz . - Tatusiu , co się dzieje ? - chwyciłam jego twarz w dłonie- Chodzi o mamę tak ? Nie martw się przekonam ją - mówiłam do niego , jednak on nie reagował tylko siedział wpatrzony w martwy punkt. Pierwsze co przyszło mi do głowy to to , że tym razem mama musiała przesadzić, powiedzieć mu coś okropnego , Przecież on prawie nigdy nie płacze, no ale nic dziwnego , jeśli od kilku miesięcy mama za każdym razem wystawia jego nerwy na próbę. Wściekła zaczęłam jej szukać . Pobiegłam do łazienki gdzie ją zastałam, jednak nie spodziewałam się takiego widoku jaki ujrzałam . Mama siedziała na ziemi oparta o ścianę i również płakała . Niczego nie rozumiałam . Nie mogłam jednak patrzeć jak moi rodzice cierpią.
- Mamo, proszę nie płacz... pokłóciliście się tak ? - dociekałam . Kobieta machnęła przecząco głową .
- Proszę powiedźcie mi co się dzieje .. - załkałam . Nigdy nie widziałam moich rodziców w takim stanie . Przeraziłam się . Czekałam na jakąś odpowiedź ze strony kobiety jednak ona milczała.
***
Po tym jak rodzice nieco się uspokoili wróciliśmy do domu , jednak od żadnego z nich nie dowiedziałam się co się właściwie między nimi stało . Od godziny siedziałam w swoim pokoju , jednak moje myśli nie dawały mi spokoju. Raptownie zerwałam się z łóżka i pobiegłam do salonu , gdzie siedzieli rodzice głucho wpatrując się w telewizor .
- Nie sądzicie , że mam prawo wiedzieć, co dzieje się w mojej rodzinie ?! - krzyknęłam .
- Usiądź.. - westchnęła mama.
- No słucham ? - ponagliłam ją .
- Nie chcę żadnych badań , nie chcę niczego, bo ja wiem co mi jest. Mam raka . - wypowiedziała jednym tchem
- Nie - nerwowo kręciłam głową - Nie to niemożliwe. Pójdziemy z tobą na chemioterapię.
- Nie słoneczko to niemożliwe.- załkała .
- Nie , to nie może być prawda . Mamo nie .... Wyleczymy cię rozumiesz .
- Kochanie, ja nie chcę już walczyć. To mnie przerasta.
- Poddajesz się ? ! A co ze mną i z tatą, w ogóle się dla ciebie nie liczymy . Zostaliście mi tylko wy . Wszystkich już straciłam a ty co ? ! Tak po prostu oświadczasz mi , że się poddajesz i czekasz na śmierć ? - zaczęłam krzyczeć.
- To nie tak... - spóściła wzrok.
- Tsaa , a mi się wydaje , że jest dokładnie tak jak myślę. Dowiedziałaś się że jesteś chora i zamiast powiedzieć to mi i tacie, ty po prostu postanowiłaś czekać, aż twój stan pogorszy się do tego stopnia, że umrzesz , a w tym czasie nadrobić stracone przeze mnie lata młodości . Wiesz jak się teraz czuję? - z moich policzków zaczęły płynąć łzy .
- Maju, ja robię to dla twojego dobra.
- Uważasz , że patrzenie, jak z mojej matki z każdym dniem ucieka życie jest dla mnie dobre ?
- Po prostu nie chcę , narażać cię na te wszystkie złe wspomnienia..- zakryła dłońmi twarz.
- Nie rozumiem...
- Klinika która zajmuję się moim rodzajem raka jest w Londynie, nie chcę narażać cię na powrót tam, zwłaszcza, że nie ma nawet pewności czy leczenie mi cokolwiek pomoże .
- Cooo ? - wybałuszyłam na nią oczy.
- Nie chcę , żebyś znowu cierpiała, nie zniosę znowu takiego widoku mojej córeczki.
Jedyne co czułam w tamtym momencie to wstyd. Oceniałam moją matkę, każdego dnia ostatniego miesiąca powtarzałam jej jak bardzo jest beznadziejna, jak idiotycznie się zachowuje, a co się okazało? Wolała powoli umierać ze swoim guzem niż narazić mnie na spotkanie z niszczącą mnie przeszłością.
Nie mogłam do tego dopuścić.
- Jaa... przepraszam- mocno się w nią wtuliłam. - Jutro wyjeżdżamy do Londynu. Jesteśmy z tobą . Prawda tato ?
- Prawda - mój ociec posłał mamie pokrzepiający uśmiech , po czym przyciągnął nas obie do siebie i mocno przytulił.

____________________________________________________
No więc jestem z drugą częścią !
Błagam komentujcie i pokażcie, że wciąż jesteście :*
Do następnego !! <3



sobota, 7 listopada 2015

CZĘŚĆ DRUGA !


Londyn .
Miejsce gdzie pozostawiłam swoją miłość, rodzinę, przyjaciół, ale też cierpienie, tęsknotę,żal i smutek .
Teraz wracam, czyż to nie jest ironia losu ?

_______________________________________________________________________
Witajcie kochani ! Jak sami zdołaliście się domyślić jest to zapowiedź do drugiej części.
Po prostu nie mogłam tego tak zostawić, i po waszych komentarzach jednak zdecydowałam się na drugą cześć.
Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście .
Dajcie znać, że jesteście
Kocham <3

sobota, 3 października 2015

Rozdział 35 (OSTATNI ! )

Dzień wylotu do Polski .
Ustawiłam sobie budzik na 9, kiedy ten zaczął wydobywać z siebie nie lubiany przeze mnie dźwięk wstałam i wzięłam przyszykowane wcześniej ubrania . Szybki prysznic podniósł mnie na nogi .
Około godziny 10 wyszykowana już zaczęłam sprawdzać czy wszystko na pewno mam spakowane .
Upewniona, że moje rzeczy są starannie zapakowane, zeszłam ze swoją ogromną walizką na dół . zjadłam szybkie śniadanie i razem z Karoliną zaczęłyśmy żegnać się z babcią , Jessicą , Samanthą i Georgem .
- Będziemy za wami tęsknić - odparła babcia . - Odwiedźcie nas jeszcze słoneczka .
- Zobaczymy jak to będzie - westchnęłam .
Mocno wtuliłam się w Jess , następnie w Georga , od Sam każda z nas dostała soczystego buziaka, a na koniec zostało pożegnanie z babcią. Stałyśmy przytulone do siebie chyba dobre 5 minut.
- Maja , taksówka już przyjechała. - powiedziała Karolina.
- Trzymaj się moja maleńka, będzie dobrze- szepnęła mi starsza kobieta do ucha . Wszyscy pomachali nam na pożegnanie , a mnie, aż ścisnęło od środka, kiedy widziałam ich smutne miny.
Wsiadłyśmy do taksówki i odjechałyśmy.
Na lotnisku umówiłyśmy się z Zaynem, Perrie i Harrym  . Styles zaczął całować i ściskać na pożegnanie swoją ukochaną, co jeszcze bardziej przyprawiło mnie o doła. Jeszcze jakiś czas temu tak wyobrażałam sobie swoje pożegnanie z Niallem . Wszystko jednak było tylko złudzeniem , bo los wybrał dla mnie inną ścieżkę, a właściwie można powiedzieć bagnistą drogę ...
- Będę za tobą tęsknił wspólniczko . Pisz i dzwoń czasami - ucałował mnie w czubek głowy Malik .
- Okej. Mam coś dla ciebie. - odparłam wymuszając uśmiech , a następnie wyjmując z mojej torby podręcznej mały pakunek . Była to płyta . Z naszymi filmikami , które razem nagrywaliśmy .
Montując to poprzedniego wieczoru po prostu przez cały czas płakałam z tęsknoty, za tym czasem który już nie wróci, za ludźmi , którzy mnie zawiedli, a przede wszystkim za moim beztroskim życiem jakie wiodłam tu w Londynie na początku moich wakacji .
- Dziękuję ci . Głupio mi, bo nie pomyślałem o żadnym prezencie . - wzruszył ramionami .
- Ahh , przestań Malik . Bierz to i otwórz dopiero w domu .
- Okej . W takim razie ty weź to . - zdjął z nadgarstka, a następnie uwiązał mi na ręce bransoletkę ze swoim imieniem.
- Pfffff. Jeszcze ktoś w Polsce pomyśli, że jestem twoją fanką .
- Bo w głębi duszy nawet ty zdajesz sobie sprawę z tego, że nią jesteś - poruszył brwiami, jednak po chwili momentalnie spoważniał - Maja wiesz, że oni żałują .. -westchnął .
- A czy to ma teraz w ogóle jakieś znaczenie  ... Na razie Malik. - po raz ostatni go przytuliłam, a następnie wtuliłam się w Perrie, na koniec pożegnałam krótkim uściskiem Harrego.
- To dla ciebie - wręczył mi jakieś  kartki  Loczek .
- Co to ?
- Nie pytaj i otwórz jak wrócisz.
 Po pożegnaniu ruszyłyśmy do odprawy.  Wsiadłyśmy do samolotu i  poleciałyśmy prosto do Polski.
Nie łudźcie się, że w ostatniej chwili pojawił się, któryś z chłopaków, albo, że zastałyśmy ich w samolocie, bo tak się nie stało . Zrozumieli fakt, że nie chcę ich widzieć...
***
- Cześć kochanie  ! - usłyszałam głos rodziców . Momentalnie do nich podbiegłam i rzuciłam im się na szyję. Dopiero uświadomiłam sobie, jak bardzo tęskniłam za nimi i moim rodzinnym krajem.
Pomachałam Karoli, która stała w objęciach swojej rodziny, a następnie wsiadłam do samochodu i ruszyłam tak dobrze znanymi mi drogami . Po dosłownie kilku minutach moim oczom ukazał się nasz dom . Niby wszystko było takie same, nic nie zmieniło się w tym otoczeniu w ciągu dwóch miesięcy, a jednak ciężko mi było odnaleźć się tutaj w Polsce , we własnym rodowitym domu  . Zbyt mocno przywykłam do tamtego życia...
Z walizką popędziłam na górę do swojego pokoju .
Jedyne na co miałam chęć to sen . Wyciągnęłam więc dresy i koszulkę, które znalazłam w szafie, Zaczęłam zsuwać z nóg obcisłe jeansy, kiedy z tylnej kieszeni wypadły  trzy kolorowe koperty wręczone przez Harrego. Całkowicie o nich zapomniałam.
Podniosłam papiery, po czym usadowiłam się na łóżku i rozdarłam czerwoną kopertę.
Znajdowało się tam zdjęcie . Moje i Nialla.... Momentalnie zrozumiałam, że to kartka od blondyna .
Zebrało mi się na łzy, wszystkie emocje zaczęły rozdzierać moje ciało . Miałam ochotę krzyczeć, ale byłam zbyt bezsilna, Mimo wszystko zaczęłam czytać list. W głębi serca chciałam wiedzieć co ma mi do powiedzenia.
Maju ! 
Pojawiłaś się z nikąd tak po prostu,tak jak moje uczucie do ciebie.
Sam nie wiem jak to możliwe i czy można to racjonalnie wytłumaczyć. Lecz dziś wiem,że To dla Ciebie żyję, marzę, tęsknię,to Ciebie kocham.
Jesteś niepowtarzalna, ciepła, kochana.

Gdy widzę Cię i rozmawiamy jestem szczęśliwy że Cię poznałem,i wszystkie problemy przestają istnieć,
Gdy przed moimi oczami pojawia się Twoja piękna twarz,ogarnia mnie wzruszenie.

Gdy pomyślę o Tobie,o wspólnie spędzonym czasie i chwilach na mojej twarzy pojawia się uśmiech,a w sercu wielka radość. Jesteś szczęściem,którego się nigdy nie spodziewałem. Gdy nie ma ciebie obok mnie, czuję  jakbym w środku był pusty, nie ma we mnie żadnych uczuć, tylko... Czarna odchłań. 
Odbyłem daleką podróż do mojej przeszłości, odkryłem gdzie popełniłem błędy. Kiedy się zatrzymałem, zobaczyłem moment, w którym cię straciłem.
Zraniłem cię,... wiem , rozumiem , że nie potrafisz mi tego wybaczyć, bo ja również nie umiem. Nienawidzę siebie za to, że przeze mnie cierpisz. Moje serca pęka na kawałki widząc twoje łzy . Nie oczekuję wybaczenia, bo to niemożliwe , chcę ci tylko powiedzieć , że moje uczucia do ciebie były od zawsze szczere . Kochałem cie, kocham i będę kochał . zawsze zostaniesz w moim sercu. 
Niall .

Spodziewając się kolejnego listu . Otworzyłam trzęsącymi się dłońmi drugą  z kopert, która była najgrubsza. Jedyne co tam znalazłam to mała deseczka z wyrytymi inicjałami M i L . Zrobiliśmy to z Louisem, kiedy byliśmy jeszcze małymi dziećmi . Nie sądziłam , że mój brat nadal to zachował . Z tyłu deski była przyczepiona mała karteczka na której widniał napis : Wiem, że naszym pomysłem na przeprosiny dla ciebie były listy, jednak ta pamiątka mówi o wiele więcej o naszej więzi niż sam mógłbym napisać . Kocham cię i przepraszam . Louis <3

Po moich policzkach ciekła niezliczona ilość łez , właściwie lały się wodospadem. 
Mimo to sięgnęłam po ostatnią kopertę. Rozkładając kartkę się w niej znajdującą od razu rozpoznałam dobrze mi znany charakter pisma. Był to list od Natana .
Maju,
Tak trudno przelać na kartkę papieru wszystkie myśli, uczucia, wszystkie emocje, które towarzyszyły mi przez ostatnich lata naszej przyjaźni. Czasami słowa tracą znaczenie i nic nie jest w stanie w zupełności wyrazić ich głębokiego sensu.
Odkąd pojawiłaś się w moim życiu, od razu wiedziałem, że zagościsz w nim na dłużej. Po śmierci Luizy, byłem zrozpaczony . Straciłem moją młodszą siostrzyczkę . Przeprowadziłem się z rodzicami do nowego miasta. Nikogo tam nie znałem i nie chciałem poznać. Zamknąłem się w sobie, a ty to zmieniłaś. Otworzyłaś mnie na świat. Wypełniałaś pustkę w naszym domu po stracie jednego z członków rodziny. Z czasem stałaś mi się tak bliska jak rodzona siostra. 
Zacząłem cię uczyć gry w piłkę , jazdy na deskorolce. Snuliśmy wspólne plany na przyszłość . Pamiętasz jak kiedyś siedząc wieczorem w naszym domku na drzewie rozmawialiśmy o tym, jak to będzie kiedy będziemy tacy dorośli jak nasi rodzice. Ty chciałaś zostać sławną projektantką mody, a ja kierowcą wyścigowym . Postanowiliśmy wtedy, że nie ważne co się stanie i tak zamieszkamy obok siebie, a moja córka i twój syn staną się najlepszymi przyjaciółmi tak jak my. Gdzie się podziały te nasze dziecięce fantazje ? ... Gdzieś po drodze je straciliśmy.
Zawsze byłaś dla mnie wsparciem. Uratowałaś mi nawet życie, na co nie zasługiwałem . Nie po tym jak cię potraktowałem ... 
Wiesz ? Jesteś najbardziej czułą osobą jaką znam. Odkąd pamiętam martwiłaś się o innych, zawsze starałaś się wszystkim pomóc niezależnie od tego czy kogoś lubiłaś czy nie i to w tobie ceniłem i zawsze będę cenił . 
Jesteś nieodłącznym elementem mojego życia. dobija nie świadomość , że nie chcesz mnie znać, że nie wiem co się z tobą dzieje. 
Przepraszam za to, że cię skrzywdziłem. Na prawdę tego żałuję . Proszę odezwij się do mnie. Muszę wiedzieć czy wszystko u ciebie dobrze . 
Natan 

Nie mogłam dłużej tłumić w ciele emocji jakie mną targały. Zaczęłam walić pięściami w co popadło  do utraty sił , a kiedy zobaczyłam krople krwi cieknące z moich rąk i rozbryzgujące się na podłodze, bezradnie osunęłam się na ziemię . 
Poczułam jak czyjeś silne ramiona przyciągają mnie do siebie. 
- Już dobrze słoneczko - tata zaczął mi szeptać ciepłe słowa do ucha , jednocześnie głaszcząc mnie po włosach . 
- Dlaczego jestem taka beznadziejna tato ? - zdołałam wydukać przez zaciśnięte gardło. 
- To nie prawda, nie mów tak ! - rozkazał.
- To dlaczego wszyscy mnie ranią ?
- Oni po prostu na ciebie na zasługiwali - szepnął zamykając mnie w jeszcze mocniejszym uścisku.
                                                                ~~*~~

Gdy zranisz ciało, z czasem się zagoi. 
Gdy zranione zostanie serce, czasem potrafi pęknąć, rozpaść się na kawałki i nie zawsze się goi. Jesteś wtedy jak zombie, niby żyjesz, działasz lecz wszystko robisz jak robot, mechanicznie, bez odczuć. Chciałbyś to zmienić, lecz nie zawsze jest to możliwe i proste. 
Tak niestety stało się ze mną ... 
KONIEC

_____________________________________________________________________
Błagam nie zabijajcie mnie! Ja też was bardzo mocno kocham misiaki <3  . 
No więc jest skończone <3
Dziękuję wszystkim , którzy dzielnie przy mnie trwali. Czytali moją twórczość, czasami lepszą , czasami słabszą . 
Jestem wam ogromnie wdzięczna za wszystkie komentarze i wyświetlenia . 
Może niektórym wydaje się, że nie było ich wcale dużo , jednak dla mnie to ogromne osiągnięcie zważywszy na to, że to mój pierwszy blog. 
Wiem, że powinnam się wstydzić, za te początkowe rozdziały, które zapewne pozostawiają wiele do życzenia pod względem gramatycznym jak i językowym, no ale gdybym je teraz usunęła albo zaktualizowała to by nie było już to co tworzyłam przez prawie rok .( tak jeszcze dwa miesiące i byłby rok !) Też nie wierzę , że tyle ze mną wytrzymaliście <3 Na prawdę dziękuję tym , którzy byli  a jeszcze bardziej tym którzy są przy mnie do tej pory. Kocham was { aktualnie płaczę :'(  }
Oczywiście mam nadzieję, że nie rozstajemy się na zawsze, bo zamierzam dalej tworzyć. 
Pozostaje jeszcze kwestia tego jak przyjęliście ostatni rozdział . Ja sama nie jestem fanką dramatycznych zakończeń , jednak no tak jakoś wyszło . Co wy na drugą część ??. Nie byłaby ona długa, bo miałaby zaledwie 10-15 rozdziałów. 
Mam do was ogromną prośbę . Chciałabym , aby wszyscy, którzy przeczytają ostatni rozdział ( czy to dziś, czy jutro, czy nawet za rok)zostawili po sobie znak w postaci komentarza, nie musi on być długi, ani nic z tych rzeczy, może być anonimowy . Po prostu chcę wiedzieć ile was jest . 
Kocham was pamiętajcie <3 
A oto wszystkie gify i zdjęcia, które wystąpiły na blogu : 
 





_



Dziewczyna w modnych ciuchach zdjęcie


_












piątek, 2 października 2015

Rozdział 34

Moje dni opierały się głownie na pracy od rana do wieczora , a kiedy wracałam zmęczona to nie miałam już siły nawet myśleć o tym wszystkim co mi się ostatnimi czasy przytrafiło, i o to właśnie chodziło.O zabicie czasu...Nie wiedziałam  czy długo tak pociągnę, jednak na obecny moment było to najlepsze wyjście . Jedyne co robiłam to czytałam jakieś ksero nie wydanych jeszcze książek, zdawałam recenzje , a kiedy sekretarka kończyła już pracę , a ja jeszcze wolałam zostać mimo , że też mogłam już iść do domu, to pracowałam jako jej zmiennica w godzinach popołudniowych. Oczywiście George początkowo nie chciał się na to zgodzić ze względu na to, że nie chciał abym się przemęczała, jednak kiedy podałam mu odpowiednie argumenty dla których wolę siedzieć w tym miejscu niż w domu ostatecznie nie potrafił mi odmówić. Była już późna godzina wieczorna bo coś po 20 kiedy zadzwonił mój telefon . Oczywiście od jakiegoś czasu miałam nowy numer, a więc niczego nie świadoma odebrałam telefon .
- Halo ?
 -Maja, proszę cię tylko poświęć mi pięć minut - usłyszałam głos Natana - potem jeśli zechcesz to się rozłączysz tylko mnie posłuchaj . - powiedział.
- Masz minutę . - westchnęłam.
- Dowiedziałem się, że to ty byłaś dla mnie dawcą teraz i jak i rok temu. Byłem kretynem , że sam się tego nie domyśliłem. Na prawdę jestem ci ogromnie wdzięczny ...- chłopak chciał dalej coś mówić, ale mu przerwałam.
- Czas minął . Cześć - powiedziałam obojętnie po czym się rozłączyłam, co nie przyszło mi łatwo . Kilka łez spłynęło po moim policzku . Zabrałam torebkę i wyszłam bez słowa, potrzebowałam świeżego powietrza. Nie spodziewałam się tylko, że ten wieczór okaże się tak feralny .
Przed wyjściem zobaczyłam blondyna.
- Skąd wiedziałeś , że tu jestem .  ? - powiedziałam obojętnie .
- To na prawdę nieważne - westchnął . - Chcę cię jeszcze raz przeprosić . Kocham cię  ! Nie mogę bez ciebie żyć Majka . Rose nic nie znaczy . Błagam zrozum .
- Nie wierzę ci , rozumiesz ? Nie potrafię ci już wierzyć !! Od samego początku mnie oszukiwałeś , a teraz oczekujesz, że będę słuchać kolejnych kłamstw?
- Maju, ja na prawdę cię kocham !
- Nieee, wy wszyscy kochacie tylko czubek własnych nosów . Jesteście zapatrzonymi w siebie bufonami . Oto co zrobiła z wami sława !
- Proszę cię ...- załkał - Wybacz mi .. udowodnię ci, że cię kocham !
- Okej , jeśli kiedykolwiek ci na mnie zależało to więcej się do mnie z nie zbliżaj , pozwól mi zapomnieć , ukoić ból jakiego mi przysporzyliście . Po prostu nigdy więcej się ze mną nie kontaktuj , ani ty, ani Louis, ani Natan. .
- Nie mogę tego zrobić , bo cię kocham .
- Jeśli tak rzeczywiście jest to pozwól mi odejść , bo inaczej wyląduję przez was w pieprzonym psychiatryku ! - krzyknęłam po czym zaczęłam biec przed siebie. Zatrzymałam się dopiero pod domem. Wzięłam kilka oddechów i otworzyłam duże drewniane drzwi z impetem po czym od razu wbiegłam na górę. usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać .Momentalnie przy mnie pojawiła się Karolina . Zaczęła mnie pocieszać i uspokajać , jednak to wszystko na nic. Wstałam i zaczęłam tłuc wszystko co wpadło mi w ręce i krzyczeć .
- Dlaczego ja ! Mam wypisane na czole naiwna idiotka ? ! - kopałam, waliłam pięściami we wszystko co napotkałam na swojej drodze . - Nie mam siły  !! - darłam się do czasu , kiedy nie napotkałam czyichś silnych ramion . Był to Zayn . Zaczął mnie uspokajać i wtedy zobaczyłam , że wszyscy na mnie patrzą z przerażeniem. Babcia, Jessica, Karolina i mała Sami.
Nie poznawały mnie . Nigdy nie wpadałam aż w taką furię , ale to już nie byłam ja . Nie wiedziałam sama kim już jestem .
***
Zayn siedział ze mną do czasu , aż ochłonęłam . Pocieszał mnie , walił suche żarty i przypominał o naszych wybrykach .
Robiłam dobrą minę do złej gry , w sumie jak cały czas ostatnimi czasy . Chłopak nie widział jednak, że mimo iż przypomina mi o tych szczęśliwych chwilach , to i tak to wszystko sprowadza się do całej paczki w której byli Niall , Natan i Louis . Doceniałam jednak fakt , że jest tu teraz ze mną i robi wszystko , bym tylko ponownie nie wpadła w furię .
Mój telefon nagle zaczął wibrować. Dostałam smsa. Miałam tylko nadzieję, że jeśli spojrzę na wyświetlacz, to nie będzie to wiadomość, od żadnej z osób których nie chcę znać .
 " Za dwa dni masz lot do Polski kochanie . Trzymaj się . Tęsknimy " To zdecydowanie był sms od mamy. Odetchnęłam z ulgą .
Z jednej strony nie mogłam wyobrazić teraz sobie życia w Polsce, nie po tym wszystkim co tutaj przeszłam. są tu ludzie z którymi ciężko mi się będzie rozstać . Z drugiej jednak , strony będę tysiące kilometrów od tych, którzy mnie zranili . Może to mi pomoże zapomnieć ?....
 Co za ironia losu. wyjeżdżałam z Polski ze złamanym sercem i nadzieją na zapomnienie, a teraz wracam z tym samym ...

___________________________________________________________________
Rozdział krótki. To już przedostatni . Jeju nawet nie wiecie jakiego zaczynam mieć  doła, ciężko mi sobie uświadomić , że to już właściwie koniec .
Jeśli mi się uda to jeszcze dziś dodam ostatni rozdział :D
Kocham was bardzo mocno <3